O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Lewi prawi obywatele

Obywatel, który chce zachować optymizm powinien być głuchy i ślepy. Zewsząd bowiem atakują nas złe wiadomości. Dziennikarzom nasz kraj jawi się jako siedlisko korupcji, nepotyzmu, kwitnącej mafii i więdnącego państwa. Wszystko to, zdaniem dziennikarzy, zawdzięczamy naszym politykom. Politycy twierdzą jednak, że nasz kraj to potęga europejska. W słusznej obronie Nicei rzucimy na polityczne kolana Francję i Niemcy. Później zaś do zwycięskiego boju przystąpi nasza gospodarka.

Zdrowy rozsądek podpowiada głuchemu i ślepemu, a zatem jeszcze optymistycznie nastawionemu, obywatelowi, że mamy piekielnie dużo do naprawy we własnym państwie i jeśli chcemy takiej radykalnej naprawy, to powinniśmy również bronić Nicei jak niepodległości. Bo wówczas uda nam się nie tylko obronić pozycję Polski w dzisiejszej, ale i w przyszłej Unii. Bez naprawy własnego państwa i gospodarki możemy wykreślić Niceę z polskich atlasów i zapisać się do europejskiej B-klasy, nawet jeśli co zresztą, słuszne - zawetujemy proponowaną Konstytucję. Sposobem naprawy jest zaś podporządkowanie polityki prawu. A później już jakoś pójdzie. Gospodarka chroniona prawem przed polityką sama da sobie radę.

Ten nieco przydługi wstęp był mi potrzebny, żeby uwypuklić kolejny ważny sukces SLD na żmudnej drodze naprawy III RP. Otóż, państwo prawa nie powstanie deus extends machina. To długi proces. Żeby było prawe państwo, prawi muszą być obywatele, przynajmniej ich znacząca część, a już przynajmniej ci, którzy rządzą. Partia rządząca postanowiła zatem zacząć od siebie, dać innym dobry przykład. Normalnie jest tak, że obywatele są niewinni, dopóki sąd nie stwierdzi czegoś innego. Z wyjątkiem ludzi pełniących funkcje publiczne. Jeśli ktoś oskarży ich publicznie o złamanie prawa, tylko sąd lub prokurator mogą oczyścić ich z zarzutów. Jest to, oczywiście, jawna niesprawiedliwość w traktowaniu obywateli. Nie zmieni tego nawet absurdalne porównanie Millera do żony Cezara. Ale ważniejsza jest dolegliwość praktyczna, jaka z tej nierówności wynika. Ludzie sądzą, że są rządzeni przez przestępców. A to wniosek pochopny. Jednak prokuratorzy i sądy działają opieszale. To jedna z niedomóg państwa wyraźnie dostrzegana przez rządzących. Dlatego partia rządząca wyszła jej naprzeciw. Każdy z działaczy SLD przeprowadza auto-lustrację, mówiąc: jestem niewinny! Oczywiście, jak to na lewicy, jest pluralizm i są frakcje. Jeden mówi, że czuje się niewinny, drugi, że jest niewinny, trzeci znów, że bierze na siebie odpowiedzialność, ale winny nie jest. Ktoś tam snuje wywód, że on nic nie wie, więc winny być nie może. Tak mówi dziś wiceminister Sobotka, tak mówiła wczoraj minister Jakubowska, tak mówił przedwczoraj poseł Jagiełło. Ba, ten dobry przykład chwalebnie promieniuje nawet na obywateli bezpartyjnych. Lew Rywin też mówi, że wprawdzie wypił, ale jest niewinny. Przyjemnie jest się dowiedzieć jak szybko, że w naszym państwie zanika przestępczość.

Powrót do archiwum