O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

23.07.2004

Nasi wybierańcy

Niektórzy obywatele wybrani na urzędy traktują to jako przejaw sprawiedliwości. Wreszcie mogą sobie wynagrodzić krzywdy, jakich nie szczędziło im życie. Na przykład, pan marszałek wojewódzki, Adam Struzik, dość się przecież nacierpiał z powodu wiejskiego pochodzenia i przynależności do Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nic więc dziwnego, że teraz robi, co może, żeby zatrzeć te złe wspomnienia. Dba o luksusowe samochody do swojej dyspozycji, wynajmuje drogie lokale u zaprzyjaźnionych kolegów, patrzy tylko, gdzie by tu się udać zagranicę. Wszystko za pieniądze podatników, rzecz jasna. W tej sytuacji nie dziwi, że nie ma głowy do niczego, co nie jest jego prywatnym interesem. A już na pewno do tej głowy nie przyjdzie myśl o obowiązkach wobec ogółu obywateli. Dlatego z braku pieniędzy zamyka się szpital dziecięcy na Siennej, ale z tego samego braku kupuje nowe, luksusowe samochody dla urzędu.

Osłodzić życie postanowili też sobie niektórzy radni warszawscy pod przewodem Jana Marii Jackowskiego z Ligi Polskich Rodzin. Przynależność do tej partii jest niewątpliwie wystarczającym powodem do oczekiwania rekompensaty. Zażyczyli sobie prawa do bezpłatnego parkowania. Mało im było, że płacą ulgowo. Odpowiedni urzędnik, dyrektor Pałacu Kultury i Nauki, już wydał spolegliwą dla Jackowskiego decyzję. Jednak zawistni, których w tak skłóconym politycznie jak warszawski samorządzie nie brakuje, podnieśli raban i prezydent miasta cofnął zgodę podległego mu urzędnika. Liczykrupy musiały obejść się smakiem. Choć może pan prezydent powinien pójść za ciosem i spytać, właściwie dlaczego radnym przysługują jakiekolwiek ulgi?

Pasożytów żywiących się na ciele miasta jest więcej. Ostatnio mogliśmy przyjrzeć się gorszącym zabiegom miejskiego dyrektora od dróg o wykupienie za bezcen komunalnego mieszkania. Żeby to był chociaż urzędnik odpowiedzialny za rozwój budownictwa, to bym rozumiał. A tak, mógł sobie co najwyżej wykupić parę metrów jezdni na Targówku. Ale on nie, uparł się na mieszkanie w pobliżu Traktu Królewskiego. Też musiał sobie coś zrekompensować? Mówił, że mafia drogowa mu groziła. W eleganckiej dzielnicy mafia niegroźna, to jasne.

W efekcie tej awantury, prezydent Warszawy zlikwidował możliwość wykupu mieszkań służbowych przez urzędników. Ale w innych miejscach, rządowych i samorządowych, biurokracja nadal ma ten przywilej. Owszem, prywatna zaradność jest ważna, jednak lepiej się nią wykazać na wolnym rynku, w trudnej walce konkurencyjnej, a nie w sferze publicznej, za pieniądze podatników. Pójdzie ktoś w ślady prezydenta Kaczyńskiego i przerwie ten bezwstyd?

W pewnej wsi tyrolskiej zauważył Jaroslav Hasek było coś około 60% idiotów, w sąsiedniej 35%, trzeciej 40%, a w czwartej i piątej 50 i 45 procent. Do tego dochodziły jeszcze inne wioski i miasteczka, gdzie kretyni stanowili większość, a wszystkie razem stanowiły okręg wyborczy, z którego posłem do parlamentu wybrano... . Gdy dowiaduję się o zachowaniu Struzika, Jackowskiego, Foty, podejrzewam, że niektórzy politycy tak właśnie, jak to opisał Hasek, wyobrażają sobie polski system wyborczy. Idioci wybierają, zatem hulaj dusza! I wybrani też wybierają z kasy publicznej. Nasi wybierańcy.