O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

16.11.2004
Wartość dodana

Warszawa powinna mieć gładkie ulice, równe chodniki, dobrą komunikację publiczną, porządną urbanistykę i architekturę, przyzwoitą infrastrukturę techniczną, sprawne urzędy. To jest w stanie zapewnić mieszkańcom normalnie działająca administracja samorządowa. Nie jest więc wykluczone, że porządkowanie miejskich władz przez prezydenta Kaczyńskiego, któremu upłynęła właśnie połowa kadencji, zaowocuje takimi właśnie pozytywami. Są w każdym razie dobrze rokujące jaskółki, jak np.próby porządkowania przestrzeni miejskiej i rozwój metra. Jednak jest pewna sfera, w której administracja może co najwyżej pomóc lub przynajmniej nie przeszkadzać, ale nie ma mocy sprawczej. To sztuka, myśl twórcza, wyobraźnia, wymagające talentów artystycznych i wielkich indywidualności. W tej sferze Ratusz mógłby być i sądzę, że być powinien mecenasem mądrym i wrażliwym. W interesie wszystkich warszawiaków, ponieważ tylko dzięki artystom i filozofom nasze miasto może nabrać charakteru, stać się interesujące, mieć coś duchowego do zaoferowania.

To mogą być kawiarnie literackie i filozoficzne, które na szczęście już powstają. To mogą być teatry i teatrzyki. Piwnice muzyczne. Wystawy. To mogą być kompozycje plastyczne i obrazy malowane na stacjach metra. I wiele innych artystycznych przedsięwzięć. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, żeby miasto rozsądnie i w interesie własnym wspomagało artystów, pomagało im, choćby przez zakup niektórych ich dzieł. Telewizja publiczna niezbyt często, ale jednak próbuje realizować swoją misję cywilizacyjną. Czyż nie jest frajdą dla szarych komórek, atakowanych przez reklamy i inny chłam komercyjny, obejrzenie spektaklu teatralnego, poprzedzonego błyskotliwymi uwagami Michała Komara? Nawet jeśli sztuka jest zbyt udziwniona, to Komar zawsze niezawodny. Czyż i w Warszawie nie stałoby się przyjemniej, gdyby w miejsce tandety estetycznej i myślowej pojawiły się nowoczesne biblioteki, filmoteki, różne galerie i inne przybytki sztuki?

W każdym razie, jak już pojawiają się ludzie wartościowi, z pasją, to warto im pomóc. Jeden pasjonat, Andrzej T.Kijowski, w parę lat wprowadził do warszawskiego krajobrazu teatrzyki uliczne i ogrodowe. Chwała władzom stolicy, że mu pomagają w tym zacnym dziele. Po kumotersku chciałbym jeszcze upomnieć się o innego pasjonata, artystę i dużą indywidualność. Po kumotersku, bo znamy się już dobre 30 lat, ale głównie dlatego, że robi rzeczy wartościowe dla miasta. Mam na myśli Krzysztofa Gierałtowskiego, znanego fotografika, specjalizującego się w portretowaniu ludzi.

Gierałtowski założył parę lat temu galerię fotograficzną. Nie wyszedł na tym biznesie dobrze. Jego ryzyko i jego zmartwienie. Jednak w swoim archiwum ma zdjęcia wszystkich najważniejszych w sensie dorobku merytorycznego warszawiaków. Nie są to zwykłe portrety, ale próby wydobycia charakteru, osobowości postaci. Nie byłoby od rzeczy ufundować np.kolekcję warszawską i ulokować ją w bibliotece uniwersyteckiej albo w innym podobnym miejscu. W czasach, gdy inteligencja jest w zaniku, byłoby dobrze zachować dla następnych pokoleń twarze ostatnich myślących Polaków. Na wieczną rzeczy pamiątkę. Ale nie tylko. Pisał Wergiliusz w Eneidzie: mens agitat molem. Duch porusza materię. Kolekcja Warszawiaków ufundowana przez Warszawę... Brzmi nieźle. Może zachęci ona młodych warszawiaków do używania szarych komórek?