O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Kanonada dobrych rad

Prawo i Sprawiedliwość spycha Platformę Obywatelską z pierwszego miejsca w sondażach przedwyborczych. Lech Kaczyński znalazł się w ścisłej czołówce wyścigu o fotel prezydenta RP. Dla każdego przytomnego, to znak, że za chwilę, a właściwie natychmiast, zacznie się kanonada dobrych rad dla braci Kaczyńskich. I rzeczywiście, zaczęła się.

Oto, Hanna Gronkiewicz-Waltz, po latach spędzonych w bankowości, wzięła się za porządkowanie warszawskiej Platformy Obywatelskiej. I pierwsze co rzuciło się jej w oczy to, że prezydent Warszawy, Lech K., zaniedbuje obowiązki wobec stolicy na rzecz walki o prezydenturę kraju. Pani komisarz PO nie powiedziała, czego żal jej bardziej: czy Warszawy, że brakuje jej ręki gospodarza, czy Kaczyńskiego, że w efekcie ujawnienia warszawskich zaniedbań może on przegrać wyścig do prezydentury RP? A trudno to wywnioskować samemu, ponieważ pani Gronkiewicz nie podała żadnych konkretów. Myślę jednak, że wie, co mówi, ponieważ niegdyś jako prezes Narodowego Banku Polskiego oficjalnie kandydowała na urząd prezydenta RP. Doszło wówczas, jak rozumiem, do takich spustoszeń w banku, że uzmysłowiło to pani prezes bezmiar niegodziwości jej postępowania jako obywatela, działacza publicznego i urzędnika państwowego. Nie dała wprawdzie temu publicznie żadnego wyrazu, ale to przecież tylko ze skromności. Teraz już wie, że nim ktokolwiek zacznie aspirować do czegokolwiek, powinien porzucić dotychczasowe zajęcia i przenieść się na pustynię. Wielce szanuję taką przemianę duchową i szczerze mi żal pani Hanny, że z tej pustyni powraca jednak do nas, grzesznych ludzi. To musi być dla niej duże poświęcenie.

Inną dobrą radą, która ściga ostatnio bliźniaków, jest żądanie, żeby współpracowali tylko z aniołami. Jak wiadomo, nasze życie publiczne i polityczne pęka od ich nadmiaru. Kaczyńscy jednak wolą się porozumiewać z typami spod ciemnej gwiazdy. Dlaczego prezydent Lech szuka większości w Radzie Warszawy, nie gardząc głosami źle widzianych radnych, zamiast rzucić to wszystko w diabły i pozwolić, żeby rządy w Radzie objęły ugrupowania mu przeciwne, ale przecież bez wątpienia anielskie: LPR, SLD i PO?! Doprawdy, trudno pojąć. Ba, i to w sytuacji, gdy obowiązek tworzenia większości w Radzie jako warunek skutecznego zarządzania miastem sformułował parlament w stosownej ustawie o władzy samorządowej. Parlament, zdaniem Kaczyńskich, szkodliwy, który, powinien jak najszybciej się rozwiązać. Jednak zamiast oddać władzę w mieście aniołom z LPR, PO i SLD, Lech Kaczyński woli wypełniać prawo, zwalczanego przez siebie parlamentu. Wymowny to przykład hipokryzji politycznej bliźniaków.

Mimo tego, jak sądzę, nie zabraknie kolejnych cioć i wujków, spieszących do Kaczyńskich z dobrymi radami. Nastąpi prawdziwy potop empatii i miłosierdzia wobec PiS-u. Ale obawiam się, że bracia K. w swoim zaślepieniu nie zechcą z tych rad skorzystać. Może czytali dziennik Emila Ciorana, a w nim zapisek z 1959 roku, ...i myślałem sobie, że każdy jest zamknięty we własnym świecie i że to, co robimy, jest niczym dla kogoś innego. I s t n i e j e m y tylko dla naszych nieprzyjaciół i dla tych paru przyjaciół, którzy nas nie lubią ( tłum.Ireneusz Kania)? A przecież z tej uwagi Ciorana wynika również, że nasi przeciwnicy są dla nas ważni, bo tylko dzięki nim istniejemy. To by mogło może nawet i sam PiS nauczyć miłosierdzia?