![]() |
O autorze Publikowane w 2005: ArtykuĹy Bez zmiĹowania, ale z gĹowÄ OczywiĹcie, Ĺźe chodzi o wĹadzÄ WziÄte z sufitu Gra o asekuracyjÄ Ja teĹź zapraszam pana premiera! ZajrzeÄ pod atrapÄ Zbudujmy pomost! Starsze teksty znajdziecie w Archiwum Komentarze i felietony Wojna na przeciÄ ganie IV RP coraz bliĹźej Psi vacat Po PO? ChĂłr dziewic Starsze teksty znajdziecie w Archiwum Felietony warszawskie A wiÄc, wojna! Bajania noworoczne DwakroÄ zmyĹlny Paragraf 2(1)2 Bez propagandy, rzeczowo Ratusz bez gĹowy Koalicja skwitowana DodawaÄ, nie odejmowaÄ Poker o wiÄcej Rura i ĹabÄdĹş Feta w nieco gorzkim sosie Proste marzenia Starsze teksty znajdziecie w Archiwum KsiÄ Ĺźki |
Zjedzona Zyta Wygląda na to, że warszawiacy stracili możliwość wybrania jesienią Zyty Gilowskiej do parlamentu. Jeszcze niedawno lider Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk, stawał publicznie w tymże parlamencie w jej obronie przed bynajmniej nie dżentelmeńskim atakiem Jerzego Hausnera. Dziś to Jerzy Hausner wyciąga rękę do Zyty Gilowskiej, którą jak twierdzi ona sama chciało upokorzyć kierownictwo PO z Donaldem Tuskiem na czele. Tę samą Zytę G. tabloidy stawiały wczoraj za wzór kompetencji i przyzwoitości w polskiej polityce, a dziś odsądzają ją od czci i wiary. Wygląda więc na to, że wielu polityków i dziennikarzy próbuje wzbogacić się tanim kosztem. Kosztem Zyty G. mianowicie. Raz lokując ją na piedestale, a raz piętnując. Sobie zaś przywłaszczając wizerunek ludzi zatroskanych o stan państwa, etos polskiej polityki i moralność polskich polityków. Zacznijmy od tabloidów. Są to gazety przesycone agresją, prymitywnym słownictwem, prostactwem w myśleniu(?), odwołujące się do resentymentów i propagujące populizm. Stroją się przy tym w szaty prawdziwych obrońców ludu. Później nieraz ubolewają, że Polacy ulegają populistom. Mają swoje sympatie polityczne, kreują idoli politycznych. Zyta Gilowska była ich pozytywnym bohaterem. Kobieta, przebojowa, o zdecydowanych i wyrazistych sądach, świetnie prezentująca się w telewizji. Jej kompetencje do prowadzenia polityki gospodarczej czy finansów państwa, były poza zainteresowaniem dziennikarzy. Jak z powodów nie merytorycznych wywindowali Zytę G., tak i w równie niedbały sposób wdeptali ją w błoto. Wystarczyło parę błędów i niezręczności z jej strony. A przecież można było się zastanowić, w czym i na ile Zyta G. zawiniła, czy kierownictwo PO wiedziało od dawna i aprobowało jej działania, ale problem powstał dopiero, gdy mass media się oburzyły, czy następnie usiłowano znaleźć wyjście jedynie z burzy medialnej, a sprawy merytoryczne były na drugim planie? Można też było się zainteresować, czy posłowie słusznie dostają do swojej wyłącznej dyspozycji i bez żadnych uregulowań prawnych w tej mierze - pieniądze na biuro i personel pomocniczy? Bo jeśli tak kiedyś ustalono w parlamencie ustalono, to czemu mieć pretensję właśnie i tylko do Zyty G.? Jednak tego dziennikarze już nie dociekali. Wyrok na Zytę G. zapadł. Co do polityków, w tym wypadku liderów PO, też nasuwają się kąśliwe uwagi. Od kiedy to są tak zasadniczy w przestrzeganiu dobrych obyczajów i surowych zasad etyki? Dlaczego Zyta G., została wysłana do Sądu Koleżeńskiego, a Paweł Piskorski do Brukseli? Czy Donald Tusk nie czuje swojej śmieszności, gdy w tej sytuacji z poważną miną zapewnia o przestrzeganiu surowych reguł w życiu publicznym? Te reguły, rozumiem, stosujemy od środy do czwartku i tylko wobec osób o nazwisku zaczynającym się na literę g? Niektórzy twierdzą, że sprawa Zyty G. stała się dla PO dobrym pretekstem do zademonstrowania wyborcom swojej czystości. Ta partia wyraźnie szuka punktów w bezpośrednim starciu z PiS-em. Ale to już jest mniej interesujące, chyba, że dla Leppera, który na tej nie wypowiedzianej wojnie korzysta. Mnie bardziej i tak po ludzku ciekawi, jak czuje się Zyta G. niegdyś ponad miarę chwalona przez medialnych i politycznych przyjaciół, a teraz ponad miarę ganiona? Czy tak jak zając opisany przez Ignacego Krasickiego w bajce "Przyjaciele:: "Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły, wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły?" Oczywiście, Zyta G. niczym ten zając sama jest sobie winna, bo powinna przecież wiedzieć, co robi i w jakim towarzystwie.
|