O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

"Tylko czułość idzie do nieba"

Nie miłość, która zwykle szybko przemija, nie inne uczucia równie ulotne, ale właśnie czułość- psychiczny, zrównoważony sposób na okazanie przywiązania i opiekuńczości - jest najlepszym i najpewniejszym fundamentem w naszych stosunkach z innymi, twierdzi poeta. I zauważa:

"Ocaleje nasza czułość

Kamyk z jasnym okiem

Turlany przez fale

Tam i z powrotem" ( z tomiku wierszy Tomasza Jastruna Tylko czułość idzie do nieba, ISKRY 2003r.).

Nie wykluczałbym, że to brak czułości powoduje niemoc kolejnych władz miasta w zapewnieniu bezpańskim zwierzętom właściwej opieki. Bo przecież nie brak miłości do zwierząt, do tego się nikt nie przyzna. Pławiąc się w tej to deklarowanej miłości, psy i koty przymarzały ostatniej zimy do betonowych posadzek w miejskim schronisku Na Paluchu; a że przy okazji, głodowały to już chyba nikogo nie dziwi...

Nie chcę podawać dalszych przykładów ludzkiego barbarzyństwa i urzędowej nieczułości (zwanej uczenie biurokratyczną bezdusznością). Wystarczy choćby czytać rzetelne teksty Bartosza Raja w Stołecznej, żeby wiedzieć, że w tej akurat dziedzinie nic się w mieście Warszawie nie zmienia na lepsze, ani charaktery i postępki ludzi, porzucających i dręczących zwierzęta, ani charaktery i praca urzędników odpowiedzialnych za tę dziedzinę życia miasta.

Dlaczego tak się dzieje, dlaczego Warszawa od lat nie może dochrapać się przyzwoitego schroniska dla zwierząt bezdomnych, ani przyzwoitego systemu pomocy dla tych zwierząt?

Przyznam, że naiwnie wyobrażałem sobie, iż nowy prezydent miasta, znany z miłości do zwierząt, natychmiast wykorzysta swoje władztwo do poprawy losu naszych braci mniejszych. Niestety, biurokracja ma swoje prawa i zbiera swoją daninę. Na czele stoi prezydent, szczebel niżej - czworo wiceprezydentów, jeszcze niżej kilkudziesięciu dyrektorów wydziałów, jeszcze niżej wieloosobowe władze dzielnic, jeszcze niżej dobrze ponad setka dyrektorów spółek i przedsiębiorstw, w tym dyrektor schroniska. Każdy zapewnia, rzecz jasna, że u niego wszystko jest w najlepszym porządku. Biurokracja sama się wyżywi pełnymi chwały doniesieniami na temat własnych dokonań! Pani dyrektor schroniska nic a nic nie przeszkadzało, że zwierzęta przebywają w nieludzkich warunkach; najważniejsze było to, że wygrała rozpisany przez poprzednie władze konkurs na stanowisko szefa, czyli regułom biurokracji uczyniono zadość. Prezydent Kaczyński słusznie zwolnił dyscyplinarnie panią dyrektor, ale trwało to dość długo, co zwierzęta zawdzięczają zapewne znakomitemu samopoczuciu różnych ważnych figur z Urzędu Miasta. Powiedzmy jednak sprawiedliwie, że dla takiego np. wiceprezydenta, który odpowiada za bezpieczeństwo miasta i jego mieszkańców, straż miejską i szereg innych spraw, problem pomocy dla bezdomnych zwierząt jest na tysiąc ósmym miejscu. Zmienić to może tylko sam prezydent Warszawy, jeśli zechce uprościć zarządzanie miastem. Wystarczy przecież szef miasta i jego zastępca (jeden, góra dwóch), kilka wydziałów analitycznych, programowych i kontrolnych w urzędzie, no i szefowie miejskich przedsiębiorstw. Wówczas pan prezydent współpracowałby bezpośrednio z ludźmi robiącymi coś konkretnego i odpowiedzialnymi za efekty swojej pracy. Wyszłoby to na zdrowie i budżetowi miasta, i mieszkańcom, no i bezdomnym zwierzętom...Nazwijmy to zarządzaniem z czułością (wobec ludzi, zwierząt itd.), w miejsce dziś praktykowanego zarządzania w interesie samej biurokracji za to z deklaracjami miłości wszechogarniającej jak to politycy nauczyli się bajdurzyć.

Powrót do archiwum