O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Czy żem ja frajer?

Były wicemarszałek sejmiku mazowieckiego, Antoni Pietkiewicz, tak tłumaczy Gazecie Stołecznej, dlaczego kupił za bezcen mieszkanie komunalne w Warszawie: "A co, miałem oddać? Wszyscy pukaliby się w głowę, mówiąc, żem frajer!" ( 9 października br.). I Pietkiewicz do tego stopnia nie był frajerem, że wcześniej jeszcze jako wojewoda warszawski wydał zarządzenie, ustanawiające 80-procentową bonifikatę m.in. na swoje mieszkanie. Objaśnia to dalej tak: "W końcu jestem tu, było nie było, wysokim urzędnikiem! Są tacy, którym się udaje i ja do nich należę".

Ja też nie jestem znowu takim frajerem, żeby się nadmiernie dziwić postępowaniu wysokiego urzędnika Pietkiewicza. Oni tak mają! Jak widać z wielu przykładów, bez różnicy, czy są z nadania lewicowego, centrowego czy prawicowego. Jednak nieco mnie dziwi otwartość wypowiedzi byłego: wojewody i wicemarszałka, a wcześniej bywało ministra i prezesa NIK. A już całkiem mnie, jako miłośnika wszelkich wynaturzeń, zafascynowała mentalność, która z tej wypowiedzi wyziera: urząd publiczny to wymarzona okazja do prywaty! Tak mówi prominentna postać prawicy, kiedyś protegowany PC, później AWS, teraz PiS-u. W samorządzie Pietkiewicz wyszarpnął dla siebie mieszkanie. Ciekawe zatem, czy i co wyszarpnął jako wojewoda, minister, szef NIK-u? W naszym państwie to, niestety, pytania retoryczne, gdyż nie działają w nim żadne służby finansowe i policyjne, walczące z korupcją i praniem brudnych pieniędzy. Urzędnik państwowy o oficjalnej pensji 8-10 tysięcy złotych miesięcznie i z rodziną na utrzymaniu, stawia sobie willę w Konstancinie czy innej Magdalence, kupuje apartamenty w ekskluzywnych domach i pies z kulawą nogą się nie zainteresuje tym krzepiącym przykładem skrzętności, oszczędności i gospodarności.

A propos psa. W poprzednim felietonie, też opisującym niestety! - fascynującą zaradność działaczy publicznych ( z Platformy Obywatelskiej tym razem), przyrównałem ich, małżeństwo Foglerów, do orlicy i hieny. Niniejszym chciałem za to przeprosić te miłe zwierzątka. Zrobiło mi się tym bardziej głupio, że właśnie w październiku obchodzi się światowe dni zwierząt. A niewątpliwie mają one prawo do godności i ochrony przed zniesławieniem. Dlatego przepraszam psa z kulawą nogą za to, że umieściłem go w pobliżu wysokiego urzędnika Pietkiewicza. I z góry przepraszam mysz, która za chwilę się też w tym tekście pojawi. Otóż bowiem, takim właśnie fascynującym osobowościom jak wspomniani Foglerowie, wysokiemu urzędnikowi Pietkiewiczowi i im podobnym działaczom publicznym spod znaku prawicy i centrum ( co do SLD bowiem nie mam najmniejszych złudzeń i nie liczę na poprawę!) dedykuję wers z Horacego: "Góry zlegną w połogu, urodzi się śmieszna mysz" (List do Pizonów, w przekładzie Tadeusza Sinki). Tak, panie i panowie, to wy właśnie jesteście śmieszną myszą, którą wydały na świat wspaniałe góry programów i haseł waszych ugrupowań o naprawie naszego państwa i życia publicznego. Zatem jednak że odpowiem na zdawało się retoryczne pytanie wysokiego urzędnika - jesteście frajerami. Bo kto normalny chciałby być śmieszną myszą?

Powrót do archiwum