O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Fasada i sens

Prezydent Warszawy nie ustrzegł się przed błędami. Często wskazywali na te błędy dziennikarze. Sam nieraz wykpiwałem czy krytykowałem niektóre posunięcia Lecha Kaczyńskiego. Z tym większa przyjemnością zauważyłem, że pewne działania ojca miasta mogą przynieść stolicy dobre efekty. Nazwałbym je działaniami pozytywistycznymi, gdyby pojęcie to miało współcześnie jeszcze jakiś sens. Chodzi o uczenie urzędników odpowiedzialności za ich pracę i decyzje.

Dobrym przykładem jest zdymisjonowanie dyrektora odpowiedzialnego w Ratuszu za oddanie 32 hektarów w okolicach Saskiej Kępy za psi grosz firmie, której prawa do tej ziemi są nader wątpliwe. I przyjęcie dymisji odpowiedzialnego za ten miejski wydział wiceprezydenta, Doroty Safjan. "To sprawa honoru" - wyjaśniła swoje podanie się do dymisji pani wiceprezydent. I ma rację, bo przecież w mieście, w którym sprawy własności ziemi są bardzo skomplikowane - zwrot spadkobiercom prawowitych właścicieli następuje nader opieszale i często po wieloletnich zmaganiach sądowych - oddano w trybie można powiedzieć ekspresowym 320 tysięcy metrów kwadratowych niesłychanie atrakcyjnego inwestycyjnie gruntu praktycznie za darmo ludziom jak już wspomniałem o wątpliwym tytule własności. Nie trzeba być szczególnie podejrzliwym, żeby się dziwić, skąd to tempo i skąd taka spolegliwość urzędników Ratusza w tej sprawie? Kolejny to, niestety, przykład, że brak jasnych reguł i procedur a tak jest w sprawie roszczeń właścicieli warszawskich nieruchomości znacjonalizowanych po 1945r. - stwarza pole do dowolności urzędniczej, co z kolei owocuje nieraz aferami. Dymisja i dyrektora i wiceprezydenta jest w tej sytuacji w pełni usprawiedliwiona. Oczywiście, nie przesądza to o ich winie w sensie kodeksu karnego; jestem jak najdalszy od takich twierdzeń. Mam tu na myśli jedynie odpowiedzialność służbową urzędnika, nic więcej.

Oczywiście, pani Safjan postąpiła honorowo, to prawda. I mówię to bez żadnej ironii. Jednak nim zaczniemy bić brawo, powinniśmy sobie zadać pytanie, gdzie była pani wiceprezydent, gdy zapadała tak jawnie niesłuszna decyzja? Brak nadzoru lub brak ostrożności urzędnika publicznego jest tu ewidentny. Miasto poniosło znaczne szkody materialne; być może nie do odwrócenia? Poniosło też szkody moralne, ponieważ powstało wrażenie, że w Warszawie nadal samowolnie rządzą urzędnicy. Zresztą, rezygnacja pani Safjan ze stanowiska mogła robić wrażenie, że do ostatka broni ona decyzji swojego podwładnego. Zdecydowany, choć po chwili wahania, sprzeciw prezydenta wobec tej decyzji ratuje twarz władz stolicy. I nie chodzi tu o proste naprawienie tego, co źle się stało. Jak zauważył już Platon, a później rozwinął Seneka w swoich "Dialogach": "(...) człowiekowi nie będziemy wymierzać kary z tego powodu, że zbłądził, ale w tym celu, by nie zbłądził, i zawsze przy karze powinno się mieć na względzie nie przeszłość lecz przyszłość" (tłum.Leona Joachimowicza).

Dobrze, że prezydent Kaczyński stosuje równą miarę wobec swoich konkurentów i wobec przyjaciół politycznych. Nadaje to fasadzie władz Warszawy sens. Może rzeczywiście jest szansa na ukrócenie samowoli i korupcji, choćby, czy może aż?, w stolicy?

Powrót do archiwum