O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

"POKAZUCHA" TAKSI

Po pyskówce między taksówkarzem i jego niedoszłymi klientami, a w konsekwencji pobiciu ich przez kolegów "złotówy", do czego doszło niedawno w nocy w centrum Warszawy, w stolicy oficjalnej zawrzało. Władze miejskie gromko zapowiedziały w mediach zrobienie porządków z taksiarzami i ich korporacjami. Dla bezpieczeństwa obywateli, rzecz jasna. A przecież zdarzenie było banalne. Już przed wojną, wielki pisarz Wiech, zanotował następujący obrazek z nocnej Warszawy:

"(...)pasażer oświadczył, że dalej pójdzie piechotą, gdyż nie życzy sobie być wożonym przez indywiduum, które najwyraźniej pierwsze podstawy wychowania odbierało w stajni.

Po wygłoszeniu tych gorzkich słów odszedł.

Dorożkarz jednak nie uważał konfliktu za wyczerpany i (...) uprosił dwu jeszcze kolegów po fachu o danie niesolidnemu pasażerowi nauczki. Trzej dorożkarze zeszli z kozłów, zastąpili panu Piecykowi drogę i przez pięć minut podcinali go batami" (podaję za wyśmienitym opracowaniem opowiadań i felietonów Wiecha dokonanym przez Roberta Stillera, wyd. Etiuda 2001r.)

W efekcie, doszło do ogólnej bijatyki. Sędzia grodzki skazał wszystkich jej uczestników na 7 dni aresztu. Żadne inne władze się tą sprawą nie zainteresowały. Myślę, że z bardzo prostego powodu: nocne rozróby z udziałem osób po alkoholu, niezbyt nadają się jako punkt wyjścia do reform publicznych.

No ale skoro już obecne władze Warszawy powiedziały "a", wypada sięgnąć i do dalszych liter. Dlaczego taksówkarze są tak wrażliwi na punkcie swojego bezpieczeństwa, że sami przystępują do akcji, nie czekając na policję czy straż miejską? Dlaczego zdecydowana większość warszawskich taksówek nie jest wyposażona w zabezpieczenia przeciw napadowe? Czy to czasem nie opieszałość policji i innych służb porządkowych oraz wyposażenie taksówek na poziomie dorożek z czasów pana Piecyka powodują, że samoobrona i solidarność (z małej litery, na Boga!) wydają się dobrym rozwiązaniem. Taksówkarze mają prawo się bać nieuczciwych klientów, agresywnych pijaków czy wręcz morderców. Od ich agresji nie chroni kierowcy ani np. szyba wewnątrz samochodu, ani system alarmowy, wzywający policję. Zostają koledzy, którzy akurat też jeżdżą po mieście i na wołanie o pomoc zjawią się w parę minut.

Na miejscu rajców miejskich zastanowiłbym się czy dla bezpieczeństwa obywateli (taksówkarze to też obywatele, nadto pracujący na rzecz miasta, informuję uprzejmie) nie byłoby skuteczniejsze pognanie do roboty władz miasta, policji i straży miejskiej oraz wspomaganie form samopomocy obywatelskiej (np. przez kredytowanie korporacjom taksówek sprzętu zabezpieczającego). A najpewniej trzeba by wreszcie stworzyć miejski system ratownictwa i bezpieczeństwa, z wykorzystaniem policji, straży pożarnej, pogotowia ratunkowego, kierowców taxi, tramwajów, autobusów i w ogóle wszelkich służb miejskich i prywatnych, penetrujących warszawskie zaułki.

Ukaranie kilku krewkich taksówkarzy, choć konieczne, nie poprawi bezpieczeństwa w mieście i w taksówkach. Można się nawet obawiać, że wręcz pogorszy. Czym broniliby się przed bandytami i złodziejami dorożkarze z felietonów Wiecha, gdyby ich pozbawić batów? Jak będą się bronić współcześni zmechanizowani dorożkarze, jeśli pozbawi się ich pomocy kolegów? Czy władze stolicy mają jakiś pomysł w tej sprawie?

Powrót do archiwum