O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Jedna wielka rodzina

Rząd miłościwie nam panujący wytrwale walczy z przestępczością. Złośliwi mówią, że z własną. Ludzie rozsądni pamiętają jednak, że SLD obiecywało przed wyborami powrót do normalności, a niedawno czystość moralną i zdrowe państwo. A jak najskuteczniej walczyć z gangsterami? Najważniejsze to kontrolować obieg pieniądza w państwie. To zresztą dostatecznie tłumaczy chęć rządu okiełznania Rady Polityki Pieniężnej. W PRL-u odpowiednie służby pilnowały obywateli, także tych nazywanych przez kodeksy karne przestępcami. Żadna złotówka nie była bezpańska. Wszyscy byli zadowoleni. Przestępcy, bo dzięki dogadaniu się ze służbami, mogli działać w miarę spokojnie. Funkcjonariusze, bo kontrolowali każdy nielegalny interes, mieli z tego dochód, a na wezwanie władzy zawsze potrafili ograniczyć przestępczość. Władze, ponieważ w pełni panowały nad podziemiem kryminalnym; mogły go też wykorzystywać do swoich politycznych celów.

Demokracja rozbiła ten logiczny układ. Przestępcy wybili się na wolność. Zaczęły się wojny gangów. Niejednemu Masie przyśniła się kariera Al Capone. Niedawni służbowi mocodawcy gangsterów, zwolnieni przez demokrację ze swoich urzędowych funkcji, poświęcili się całkowicie pracy na niwie narkotyków, broni, prania pieniędzy, prostytucji. Wywołało to jednak niezdrową rywalizację w państwie. Kto właściwie powinien kontrolować te, choć brudne to jednak potężne, pieniądze? Demokraci wstawieni do struktur państwowych powodowali same szkody. Upierali się, żeby ścigać przestępców, co powodowało tylko duże wydatki i wyrzucanie w błoto pieniędzy podatników. Nadto, wyrabiało w mafiosach błędne przekonanie, że stanowią świat inny od państwa. Pchało ich ku wywrotowej myśli, że są od państwa wolni i niezależni. Ba, że państwo jest ich wrogiem. Pogląd, że należy ścigać mafię okazał się zatem staromodny i wręcz niebezpieczny jak na nasze dzisiejsze potrzeby.

Rzecz idzie przecież o olbrzymie pieniądze. Narkotyki, broń, transfer brudnych pieniędzy, spekulacje finansowe...Przy tym może się schować budżet III RP z jego deficytem! Czy to wszystko ma być zostawione mafii? Ma być poza państwem? Zamiast się kopać z koniem, czytaj: z mafią, lepiej włączyć ją w rytm pracy urzędowej. Pracujesz w narkotykach, zostajesz doradcą szefa MSWiA od tych właśnie spraw. Handlujesz nielegalnie bronią? Minister Obrony czeka na ciebie. Przemyt? Czemu nie miałbyś zostać prezesem Głównego Urzędu Ceł! Są precedensy. I jak to w dobrej rodzinie, mafia i państwo mają sobie wzajemnie służyć, dla wspólnych korzyści. Tak było za PRL-u i zdało egzamin. SLD zapowiedział powrót do normalności i słowa dotrzymał, co jest rzadkością w polskiej polityce. O co zatem te dzikie pretensje mediów i opozycji?! Że nie wiemy, kto jest ojcem chrzestnym?

Nasza rządząca partia przywróciła normalność i zdrowe państwo, ale na odcinku jawności ma pewne problemy. To prawda i rząd mógłby w tej sprawie złożyć samokrytykę.

Powrót do archiwum