O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Kłody pod Janika

Prawda jest taka, że opozycja nie chce walczyć z korupcją. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, Krzysztof Janik, od wielu miesięcy przeprowadzał misterny plan uporania się z tą plagą w Polsce. Kiedy dowiedział się o tym poseł Rokita od razu zażądał dymisji ministra. A przecież bez niego wszystko weźmie w łeb.

Korupcja jest podstępna i wciska się w najmniejszą szczelinę ludzkiej słabości i państwowych pieniędzy. Jest też powszechna, co trafnie ujął szef MSWiA formułą: bardziej reguła niż odstępstwo od niej. Dlatego walczyć z nią też trzeba sposobem. Janik walczył. Swoich zaufanych ludzi wysyłał na najbardziej zagrożone odcinki. Był przetarg na druk nowych dowodów osobistych, do rady nadzorczej wygranej firmy wchodził współpracownik ministra i baczył, żeby tylko nikomu z biznesmenów nie przyszedł do głowy głupi pomysł z płaceniem łapówki czy innego haraczu pracownikom ministerstwa. Policjanci masowo kupowali bilety lotnicze na podróże służbowe, Janik delegował kolejnego zaufanego współpracownika, żeby ten, będąc we władzach spółki pośredniczącej w zakupach tych biletów, pilnował najtańszych cen i dusił w zarodku wszelkie możliwe przekręty.

O tych nie banalnych działania donosiły mass-media, więc minister uznał, że stwarza to dobry klimat do zdecydowanej walki z korupcją. Ogłosił taką akcję, połączoną z jednoczesną weryfikacją kadr urzędniczych w MSWiA i Urzędach Wojewódzkich. Zapowiedział też konkursy na stanowiska dyrektorskie. Niestety, nikt z kolegów nie uprzedził pana ministra a jemu niby skąd miało to przyjść do głowy?! że mass-media wcale nie chwalą szefa MSWiA za nowatorskie działania, tylko wręcz ganią, zarzucając prywatę i nieodpowiedzialność. Była to, przykro powiedzieć, akcja niewątpliwie uzgodniona z opozycją, gdyż nie przypadkiem zaraz po dziennikarskich doniesieniach poseł Rokita i PiS rzucili się na rząd.

Dobrze chociaż, że nie wszystkie metody i posunięcia ministra zostały przez mass-media ujawnione. Są przecież dostawy dla resortu, jak na przykład broń, amunicja, mundury, sprzęt specjalistyczny, świadkowie koronni, które stanowią ważny element bezpieczeństwa państwa i nie daj Bóg, żeby deliberować nad nimi przy odsłoniętej kurtynie. A jestem pewien, że i w tych sferach szef MSWiA nie wahał się posyłać swoich ludzi, żeby byli świadkami koronnymi i zakupem kontrolowanym jednocześnie.

Uczciwie trzeba jednak przyznać, że minister Janik, być może, zbyt wyprzedził swoją epokę. Nie wszyscy nadążają za jego nowatorstwem. Żeby nie bić się w cudze piersi, powiem, że ja sam mam kłopot ze zrozumieniem, dlaczego ludzie ministra handlowali węglem? Czy chodziło o rozpoznanie kopalń jako miejsc przyszłej reedukacji łapowników, co zdało pomyślnie egzamin za czasów wspominanych z sentymentem przez ministra, czy o coś innego?

Drobne niejasności nie usprawiedliwiają jednak bezpardonowych ataków dziennikarzy i opozycji na ministra, który korupcji się nie kłaniał, ale uchwycił ją w swoje ręce.

Powrót do archiwum