O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Pięciolatko wróć!

Minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie ma świętą rację, że opiera się przed posłaniem prokuratorów do parlamentu. Niech się raczej zajmują łapaniem złodziei i bandytów zasugerował minister. Słusznie! Złośliwcy twierdzą wprawdzie, że nie ma w tej sprawie lepszego adresu od Wiejskiej, ale człowiek rozsądny nie powinien ulegać populistycznym emocjom. Zresztą, pracownicy organów nie z jednego pieca władzy chleb z szynką jedli i bardzo sobie takie piece cenią, dlatego gmach na Wiejskiej na pewno wywrze na nich korzystne wrażenie. Szkoda zatem, żeby marnowali czas.

Sen z powiek ministrowi-prokuratorowi powinien za to spędzać niesłychany bałagan, jaki zapanował w Polsce po upadku PRL. Plan państwowy, który był podstawą porządku, runął w gruzy. Rynek w to miejsce wprowadza chaos. A przecież, o ileż byłoby łatwiej wszystkim żyć, gdyby kadencja władz pokrywała się nie tylko z kadencją wszystkich posad kierowniczych, ale również wszystkich inwestycji i w ogóle wszelkich biznesów z udziałem państwa. Jednolita władza, która sama siebie powołuje, kontroluje, sama zaczyna i kończy dane przedsięwzięcie gospodarcze, sama je rozlicza i sama uroczyście przekazuje dokumenty do archiwum do utajnienia na lat 50, jest marzeniem każdego statecznego obywatela. Minister Kurczuk mógłby odetchnąć: połowa, jeśli nie więcej, afer z głowy! Mass-media przestałyby dręczyć czytelników opisem złodziejstw dokonanych przez ludzi, którzy odeszli wraz z rządem ze stanowisk, a wykrytych przez tych, którzy na te stanowiska nastali wraz z nowym rządem. Atmosfera publiczna znacznie by się poprawiła. Przyczyniłoby się to do zwiększenia wydajności pracy. Może zacząłby się, dzięki temu, tak pożądany wzrost gospodarczy? I to wszystko możemy osiągnąć drobnym zabiegiem: ustaleniem, że życie polityczne i gospodarcze w Polsce toczą się wypróbowanym rytmem 5-latki. Taka to nasza odmiana greckiego teatru klasycznego z jednością miejsca, czasu i bohaterów biznes-akcji.

Moglibyśmy też oszczędzić na aparacie kontrolnym i administracji. Na przykład, Najwyższa Izba Kontroli w tej sytuacji wydaje się nie tylko niepotrzebna, ale wręcz szkodliwa. Prokuratura nie musiałaby być nadmiernie obciążona, również finansowo, a jest w stanie krytycznym, gdyż byle prośba poselskiej komisji śledczej o kupienie billingów od operatora telefonów wpędza ją na krawędź bankructwa. Zamiast niszczącej atmosfery podejrzeń i pomówień, w państwie zapanowałby duch koleżeństwa. Rządowe billboardy z hasłem Każda władza bałagani i sprząta sama rozwieszone w urzędach i firmach państwowych i konkurs pod patronatem Prezydenta III RP: Teraz Polska - kto najlepiej posprząta po sobie, mogłyby poprawić ducha w narodzie.

Na razie, tracimy pieniądze, czas i nerwy na kolejne białe i czarne księgi otwarcia lub zamknięcia. Szkoda.

Powrót do archiwum