O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Prawo dla zaradnych

Jesteśmy coraz bliżej realizacji odwiecznych ideałów Ludzkości. Kolejnym powodem do chwały SLD jest całkowite zdemokratyzowanie procesu tworzenia prawa w Polsce. O tak wybitnych osiągnięciach, twórcy demokracji mogli tylko pomarzyć. Choć, zapewne, byliby szczęśliwi, że komuś się wreszcie udało.

Poza prawem Bożym, każda reguła opisująca konieczne zachowania człowieka i zbiorowości, powstawała dzięki pracy większego lub mniejszego zespołu ludzi. Najmniejszym zespołem był autokrata, który w pojedynkę rozstrzygał to, co chciał rozstrzygnąć. Zwykle jednak, prawo stanowili ci, którzy mieli władzę i ci, którzy mieli interes w konkretnej ustawie. Stawiało to poza nawias zdecydowaną większość społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że odwiecznym problemem filozofów prawa i państwa było to, iż obywatele nie czują prawdziwej więzi z regułami, rządzącymi społeczeństwem. Trudno przecież akceptować i z przekonaniem spełniać narzucane wymogi. Jeśli już ludzie przestrzegają prawa to pod przymusem, groźbą więzienia i innych kar.

Demokracja nie jest jednak sobą, jeśli zamiast do świadomości obywatelskiej odwołuje się do groźby i przymusu. Próby demokracji bezpośredniej w starożytnej Grecji były interesujące, ale zanikły bezpowrotnie w pomroce dziejów. Do czasu powołania rządu Leszka Millera. Warto tu podkreślić, że rząd ten, jego premier i całe zaplecze polityczne, dźwigają na sobie ciężar złych doświadczeń. Kształtowali się bowiem w czasach autokratycznego PRL i aktywnie uczestniczyli w teatrze jednego ustawodawcy. Tym większa ich zasługa, że dokonali radykalnego przełomu w omawianej dziedzinie. Wychowując samych siebie podjęli trud wychowania całego społeczeństwa polskiego.

Prawica, gdy rządziła, powiedzmy uczciwie, postępowała niezgodnie z ideałami demokracji. Prawo stanowiono w parlamencie, gdzie układały się interesy władzy z interesami interesów. Zwykły obywatel mógł sobie co najwyżej w telewizji obejrzeć rezultaty tych negocjacji. Partie centrowe, jak na przykład pełna humanizmu Unia Wolności, nigdy nie zaproponowały obywatelom wspólnego pisania ustaw. Choć był przecież w historii precedens uwieczniony przez artystę-malarza, gdy Kozacy wspólnie pisali list do cara.

Na szczęście, teraz wszystko uległo zasadniczej zmianie. Rząd Millera mówi przez wrodzoną skromność, korzystając z pośrednictwa sejmowej komisji śledczej - narodowi: każdy obywatel może przyjść choćby na godzinę przed obradami Rady Ministrów, a nawet godzinę po i dopisać do dowolnego projektu dowolnej ustawy dowolne słowa. Musi tylko, rzecz jasna, wiedzieć, kiedy, gdzie i do kogo przyjść. Skąd obywatel ma to wiedzieć? Powiedzmy wprost: demokracja to nie tylko prawa, to także obowiązki! Skoro SLD wciela demokrację bezpośrednią, to społeczeństwo też mogłoby coś zrobić.

Powrót do archiwum