O autorze Publikowane w 2005: ArtykuĹy Bez zmiĹowania, ale z gĹowÄ OczywiĹcie, Ĺźe chodzi o wĹadzÄ WziÄte z sufitu Gra o asekuracyjÄ Ja teĹź zapraszam pana premiera! ZajrzeÄ pod atrapÄ Zbudujmy pomost! Starsze teksty znajdziecie w Archiwum Komentarze i felietony Wojna na przeciÄ ganie IV RP coraz bliĹźej Psi vacat Po PO? ChĂłr dziewic Starsze teksty znajdziecie w Archiwum Felietony warszawskie A wiÄc, wojna! Bajania noworoczne DwakroÄ zmyĹlny Paragraf 2(1)2 Bez propagandy, rzeczowo Ratusz bez gĹowy Koalicja skwitowana DodawaÄ, nie odejmowaÄ Poker o wiÄcej Rura i ĹabÄdĹş Feta w nieco gorzkim sosie Proste marzenia Starsze teksty znajdziecie w Archiwum KsiÄ Ĺźki |
Powrót do archiwum Cienie gabinetu Pomyślane to było nawet nieźle. Zmienia się rząd, kadra urzędnicza w ministerstwach się nie zmienia (służba cywilna). Każdy minister ma swoich współpracowników, którzy razem z nim przychodzą i odchodzą (gabinet polityczny). Ale konia z rzędem temu, kto pokaże, gdzie ta słuszna teoria odniosła zwycięstwo nad praktyką nepotyzmu, kumoterstwa i posad dla kolegów partyjnych. Rząd Millera, w ramach odczyniania zła po Buzku, praktycznie, zlikwidował służbę cywilną. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że posady w gabinecie politycznym to synekury. Jak świadczą przykłady z ostatnich tygodni, ludzie tam zatrudnieni ciężko pracują na pierwszej linii frontu. Partyjnej, biznesowej i prokuratorskiej. Spotykają się z prezesami prywatnych firm zainteresowanych kontraktami czy koncesjami rządowymi. Odbywają tajemnicze rozmowy, co to pan wisz, a ja rozumiem. Gdy jakiś pismak coś wywęszy, minister zawsze może powiedzieć, że on nic nie wie. A w takie stwierdzenie ministra to generalnie każdy obywatel chętnie uwierzy. W grę wchodzą miliardy złotych (nowych!), więc podejrzewam, że prawdziwym rządem nie jest Miller z ministrami, ale prezesi PZU i Narodowego Funduszu Zdrowia plus figury z gabinetów politycznych. To oni podejmują najistotniejsze, bo dotyczące pieniędzy, decyzje. Rząd jest tylko atrapą, wsią Potiomkinowską, mającą zasłonić prawdziwe działania. Charakterystyczne zresztą, że ministrowie jak obecnie Łapiński, a niegdyś Szeremietiew bronią swoich politycznych współpracowników niczym niepodległości (Szeremietiew) lub socjalizmu (Łapiński). Jeszcze nie słyszałem, żeby jakikolwiek doradca w sytuacji aferowej bronił ministra. Zależność między wspomnianymi urzędnikami wygląda na całkiem inną niż jest zapisana w regulaminie pracy. Dla kolegów-dziennikarzy śledczych mam przyjacielską poradę. Przyjrzyjcie się ludziom z gabinetów politycznych, doradcom, asystentom. Sprawdźcie czy nie mają jakichś spółek lub fundacji. Obejrzyjcie rejestry sądowe firm, otrzymujących koncesje i zamówienia publiczne. Gwarantuję, że znajdziecie ciekawe tematy i przestaniecie zależeć od łaski sterowanych przecieków ze służb specjalnych lub policji. Na koniec, zła wiadomość dla wszystkich tropicieli afer: nie ma innej metody na ukrócenie państwowego złodziejstwa niż prywatyzacja. To nie prywatyzacja jest złodziejska, ale jej brak. Najlepiej wiedzą o tym w gabinetach politycznych, dlatego ten rząd tak nie lubi się czegokolwiek wyzbywać. A już szczególnie ludzi nie bez przyczyny oskarżanych przez media, np.Łapińskiego, Naumana, Montkiewicza. Pan premier broni ich do upadłego. Nomen-omen? |