O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Lepienie z błota

W mrocznych czasach okupacji, Polacy krzepili się powiedzeniem: Słoneczko wyżej, Sikorski bliżej!. W nieporównanie lepszych, choć skażonych sukcesami populistów, czasach, pocieszeniem rozsądnych może być nadzieja: Słoneczko wyżej, Unia bliżej!. Kiedy to piszę, jesteśmy jeszcze przed referendum akcesyjnym, Państwo zaś czytacie te słowa znając jego wyniki. Może i wyjdę na głupka, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie chcieli UE. No, ale jak już zechcemy, to weźmy się do roboty! Zadanie polega na tym, żeby z tego (uwaga: eufemizm!) błota, jakie nas otacza, ulepić przyzwoite państwo. Nie ma co obrażać się na rzeczywistość. Tylko przyzwoite państwo bowiem zapewni nam dobre miejsce w UE i korzyści z przynależności do niej.

Trud takiego lepienia najlepiej znają politycy. Złośliwi twierdzą, że dlatego, iż sami najbardziej przyczyniają się do zabłocenia Polski. Każdy polityk musi jednak uwzględniać realia: nie wystarczą intencje, zamiary i wizje, potrzebna jest moc sprawcza. A taką mocą są głównie ludzie. Dlatego polityk musi brać pod uwagę interes własnego zaplecza, aktywistów partyjnych, na końcu wyborców. Są to wymogi bezwzględnie egzekwowane w demokracji.

Ale demokracja ma też drugą twarz: wizję poprawy świata, doli człowieka i państwa. Takie ogólne pragnienie, żebyśmy byli zdrowsi, piękniejsi i bogatsi, tworzy stały nacisk obywateli na polityków. Rasowy polityk, jeśli chce zasłużyć na miano męża stanu, powinien racjonalnie wyważyć między tym, co trzeba zrobić dla państwa i ogółu obywateli a tym, co należy ustąpić na rzecz własnych towarzyszy partyjnych. U nas, górę wziął model przywództwa, w którym głównym zadaniem jest dbanie o interesy tylko własnej grupy.

Drastycznym i wymownym przykładem z ostatniego czasu są np.ujawnione afery w resorcie zdrowia i zamieszanie wokół PZU. Uporczywa obrona przez premiera ludzi skompromitowanych w tych miejscach sugeruje, że nie chodziło tu o żadne racje państwowe, a jedynie o dość prostacką wizję zapanowania nad kasą przez naszych.

Porządni politycy opozycyjni wcale nie są w lepszej sytuacji od premiera. Jeśli chcą obalić rząd i przejąć władzę muszą sprzymierzać się z politykami również opozycyjnymi, ale porządnymi inaczej. Doświadczają tego choćby liderzy PiS-u poddani poważnej próbie w Warszawie.

Te moje dosyć banalne uwagi prowadzą do jednego tylko przesłanie. Obywatelu, nie wierz radykałom, którzy obiecują cudowne recepty i nie wierz szalbierzom, zapewniającym, że ich partia składa się z aniołów. Poszukaj takich, którzy tak, jak kiedyś Wałęsa, a później Mazowiecki - potrafili wyrzeźbić coś znośnego w błocie. Innego materiału w tym kraju nie będzie jeszcze przez dobrych kilkanaście lat.

Powrót do archiwum