O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Państwo niczyje

Niektórzy sądzą, że prywatyzacja w Polsce dotyczy nie tych dziedzin, których powinna. Zamiast jak najszybciej prywatyzować huty, rafinerie, stocznie i co tam jeszcze zostało w gospodarce państwowego, politycy prywatyzują urzędy. To przekonanie ma mocne podstawy, jednak od razu uprzedzę, że moim zdaniem mija się z prawdą.

Z zeznań przed komisją sejmową, badającą tzw. aferę Rywina, dowiadujemy się, że najwyżsi urzędnicy w państwie wcale nie prowadzą rozmów oficjalnych, oni sobie coś tam prywatnie plotą. Premier prywatnie ustala u Rywina chorobę psychiczną i dlatego niezobowiązująco rozmawia o jego propozycji kupna ustawy parlamentarnej z ministrem Sprawiedliwości i z szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dlaczego jednak pomija lekarza i swojego faworyta, doktora Łapińskiego? Apeluję do Wysokiej Komisji o wnikliwe sprawdzenie tego wątku.

Minister Sprawiedliwości po rozmowie z premierem ogranicza się do oczekiwania, co zrobią media. Rozmawia niezobowiązująco, rzecz jasna - z szefem największej gazety, głównym poszkodowanym przez aferę. Przyrzeka zwrócenie uwagi na doniesienia dziennikarzy.

Szef ABW idzie krok dalej. Nie wszczyna wprawdzie czynności operacyjnych, ale za przykładem premiera wykonuje samodzielną pracę myślową i ustala, że działania Rywina to był blef biznesowy. Taki blef, jak wiadomo, jest w Polsce na porządku dziennym. Gdyby zajmowała się tym Agencja mogłaby spotkać się z zarzutem gnębienia biznesmenów. Na podobny zarzut, choć ze strony polityków, narażałoby ABW sprawdzanie, czy ktoś aby nie kupczy prawem stanowionym w parlamencie. Dlatego szef Agencji Blefu,tfu,przepraszam,Bezpieczeństwa Wewnętrznego, oddaje się uważnej, acz prywatnej, lekturze gazet, słuchaniu radia i oglądaniu telewizji. Nie wiem tylko, czemu minister Barcikowski nie ujawnił Wysokiej Komisji, że taka czynność uznana jest za właściwą przez najlepsze służby specjalne w świecie i fachowo nazywa się białym wywiadem. Jako podatnikowi jest mi przecież przyjemnie, gdy dowiaduję się, że facet odpowiedzialny za bezpieczeństwo wewnętrzne państwa wykonuje swoją pracę profesjonalnie.

Jednak jako podatnik właśnie zwrócę uwagę, że to, co nieuważni obserwatorzy nazywają prywatyzacją państwa, tak naprawdę jest jej zaprzeczeniem. Gdyby wrócić do czasów, gdy urzędy państwowe były kupowane, to założę się, że i premier i poszczególni ministrowie i szefowie ważnych urzędów dbaliby o prestiż własnych firm i o rzetelność wykonywanej roboty. Rzecz w tym, niestety, że urzędy są państwowe, czyli niczyje. Hulaj dusza na koszt podatnika i wyborcy! Dla nas to typowe prywatyzacji brakuje, prywaty jest w nadmiarze. Intuicyjnie czuję, że jedno z drugim jakoś się łączy.

Powrót do archiwum