O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Światełko w tunelu

Gorączka polityczna, która zapanowała w partiach rządzących i opozycyjnych, udzieliła się także dziennikarzom. Polityków rozumiem, gdyż ich psim obowiązkiem jest walka o władzę. Media mogłyby jednak zachować nieco dystansu i zimnej krwi. Cały ten zgiełk wokół gier między premierem, prezydentem i opozycją, nie powinien przecież przysłonić faktu o wyjątkowym znaczeniu: obywatele III RP w referendum akcesyjnym zdecydowanie odrzucili argumentację radykałów różnych barw partyjnych, opowiadając się za polską racją stanu. Zachodzi zatem podejrzenie, że w wyborach parlamentarnych obywatele też zachowają się racjonalnie. Trzeba tylko dać im szansę, to znaczy nie zmarnować ich głosów.

Na przeszkodzie stoi jednak bardzo wpływowy związek zawodowy polityków III RP. To ten związek właśnie utrwala słabe rządy, gdyż przy nich najłatwiej załatwiać prywatne i grupowe interesy. Ponoć najlepszą metodą wyboru, twierdzą politycy, jest ordynacja proporcjonalna, która sprawiedliwie rozdziela mandaty poselskie między poszczególne partie. Każdy lider woli być królem swojego 10-procentowego grajdołu, zamiast współdziałać w większej organizacji. Dobro partii, dobrem narodu? Chwiejne rządy, w praktyce tylko dryfujące, niezależnie od używanej frazeologii. Posłowie nie związani z wyborcami, w pełni zależni od kierownictwa własnej partii. To objawy śmiertelnej choroby naszego państwa partyjniactwa, które z kolei jest główną przyczyną skorumpowania i niemocy struktur państwowych i samorządowych, także sądownictwa i prawodawstwa.

Skoro dobro partii nie prowadzi do dobra narodu, ale rządzą partie nie naród, to czy jest jakieś światełko w tunelu? Polska jest zbyt słabą demokracją, żeby wprowadzać w niej ustrój prezydencki; taka próba mogłaby zakończyć się dyktaturą. Trzeba nadal trzymać się systemu parlamentarno-gabinetowego, ale ustanawianego metodą wyborów większościowych w okręgach jedno mandatowy. Zwiąże to posłów z wyborcami i wymusi na partiach działania pro publico bono, a nie tylko we własnym interesie. Większość grup interesów, nazywających się partiami, zostanie w tym systemie wyeliminowana z polskiej sceny publicznej. Związek zawodowy polityków, chroniący dzięki ordynacji proporcjonalnej posad w parlamencie i rządzie dla swoich, albo sczeźnie, albo przekształci się w nowoczesne organizacje przygotowane do rozwiązywania najważniejszych problemów państwowych.

Postulat taki zgłasza coraz więcej obywateli, wywołując tym nieskrywaną irytację polityków. Obywatele zagłosowali ostatnio jak jeden mąż za polską racją stanu, wbrew degrengoladzie polityki polskiej. Nasi obywatele są już przygotowani do wejścia do Europy. Kiedy swoją pracę domową odrobią politycy?

Powrót do archiwum