O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

25.11.2002
OŚ ROZSĄDKU

W naszej polityce zaczyna się dziać coś ciekawszego niż ciągłe zamieszania powodowane przez ugrupowania radykalne typu LPR i Samoobrona (jest jakimś ironicznym grymasem ślepego trafu, że termin leperyzacja, potocznie oznaczający degradację moralną i intelektualną polityki, można ukuć i od nazwiska lidera Samoobrony i od skrótu nazwy partii Romana Giertycha). Są pierwsze sygnały, że - mówiąc językiem nieco poetycznym - siły rozsądku delikatnie tkają nici wzajemnego porozumienia, od prezydenta Kwaśniewskiego przez Tadeusza Mazowieckiego, aż do Jarosława Kaczyńskiego włącznie.

Chronologicznie było to tak:

    - radykałowie antyeuropejscy, czyli Samoobrona i LPR, zdobyli w wyborach samorządowych do sejmików wojewódzkich 1/3 wszystkich głosów,

    - prezydent Kwaśniewski stanowczo skrytykował SLD i Leszka Millera za zawieranie koalicji po wyborczych z Samoobroną i zaapelował o tworzenie koalicji proeuropejskich,

    - Jarosław Kaczyński ostrzegł, że radykalizacja nastrojów społecznych doprowadzi nas zamiast do Brukseli, gdzie nasze miejsce, do Mińska, gdzie miejsce radykałów, i zaapelował do rządu o wywalczenie od UE lepszych warunków oraz o sensowne przygotowanie naszego państwa do członkostwa w UE, w tym celu zażądał publicznej debaty o warunkach polskiego akcesu,

    - Tadeusz Mazowiecki wystąpił z Unii Wolności, zarzucając tej partii alianse z SLD i Samoobroną oraz poparł apel Kaczyńskiego.

CO AUTOR MIAŁ NA MYŚLI?

Czym niepokoją się politycy? Trudna sytuacja gospodarcza, wysokie bezrobocie, owocują radykalizacją nastrojów społecznych. Wstąpienie do Unii Europejskiej choć bezdyskusyjne z punktu widzenia polskiej racji stanu i opłacalne w perspektywie kilkuletniej również finansowo oznaczać będzie w pierwszych 2-3 latach wielki wysiłek finansowy i organizacyjny ze strony naszego państwa. Może wówczas powstać wrażenie, że UE zamiast nam pomóc, nakłada dodatkowe ciężary na polski garb. I w pewnym sensie, tak właśnie będzie. Taką dokładką staną się unijne wymogi prawne, proceduralne i inne w sferze gospodarczej i administracyjnej. Wymogi, do których spełnienia nasze państwo nie jest przygotowane, co oznacza radykalne ograniczenie możliwości korzystania z pieniędzy UE. Mimo to powinniśmy iść tą drogą, ponieważ wybrały ją najbogatsze i najsilniejsze gospodarczo kraje naszego kontynentu. A ta dokładka oznacza de facto zmuszenie naszej klasy politycznej do racjonalnej przebudowy państwa, co wszystkim nam może wyjść tylko na zdrowie. Możemy być albo w UE albo w szarej strefie Europy, między UE a WNP. I choć samo to powinno przesądzać sprawę niczym w tej słynnej anegdocie po pierwsze, nie mamy armat wspomnę jeszcze o jednym ważnym argumencie. Sama UE nie zapewni naszemu państwu bezpieczeństwa. Nasze bezpieczeństwo jest pochodną siły NATO i relacji polsko-amerykańskich. Polska może być atrakcyjnym sojusznikiem USA, ale na pewno nie wówczas, gdy będzie dryfować na obrzeżach Europy. Będziemy ważni, gdy dzięki członkostwu w UE - Warszawa stanie się porównywalnym punktem na mapie politycznej Europy do Madrytu czy Rzymu, i niezbyt w tyle za Paryżem i Berlinem. A taką pozycję polityczną mamy już w UE zagwarantowaną. Powiedzmy zresztą sobie wprost, że jest to pozycja na wyrost, ponad nasz stan. Gdyby nie prymat polityki, to nasze miejsce w Europie byłoby bliżej Aten. Stan naszego państwa, ani też, tym bardziej, naszej gospodarki nie uprawnia w najmniejszym stopniu do snucia wizji regionalno-mocarstwowych.

Pierwsze zatem zadanie dla polskich elit politycznych, to wprowadzić nasze państwo do UE. A drugie, rozpocząć pracę państwową od podstaw, tak, aby nie przegrać tego członkostwa, albo w wyniku indolencji struktur państwowych i samorządowych, albo w wyniku buntu elektoratu i odrzucenia obecnego establishmentu na rzecz Samoobrony i LPR-u. Elementy te są zresztą ze sobą powiązane.

Odnoszę wrażenie, że wymienieni wyżej politycy od Kwaśniewskiego przez Mazowieckiego do Kaczyńskiego widzą wyraźnie ten problem. I chcą zapobiec jego destrukcyjnemu wpływowi na III RP.

KAŻDY ROBI SWOJE

Tak się dobrze składa, że każdy z nich zainteresowany jest innym elektoratem. Kwaśniewski lewicą, Mazowiecki centrum, Kaczyński prawicą. Oczywiście, nie wyklucza to konfliktów i konkurencji, ponieważ Kwaśniewski zerka w stronę centrum, Kaczyński też, a Mazowiecki nieco na lewo i nieco na prawo, jednak główne rewiry są podzielone.

Prezydent przewiduje złe skutki sojuszu SLD z Samoobroną, m.in. zatarcie różnicy między lewicą a lewactwem, psucie państwa, przestrzega przed nimi, ale i jednocześnie zastanawia się czy nie byłaby pora w miejsce, podporządkowanego baronom i chciwego tylko władzy i pieniądza, aparatu SLD utworzyć europejskiej socjaldemokracji, ugrupowania z ideami społecznymi, poczuciem misji publicznej? Sprzyja tym rozważaniom marazm Platformy Obywatelskiej, w której jedynym politykiem okazała się ekspert gospodarczy, pani profesor Zyta Gilowska, jak również rozpad Unii Wolności, której centrolewicowy nurt już całkiem nie ma się gdzie podziać. Skutkiem działań Aleksandra Kwaśniewskiego może stać się m.in. odizolowanie i zmarginalizowanie populizmu lewicowego.

Analogiczną misję na prawicy spełnia, a na pewno o niej przemyśliwa, Jarosław Kaczyński. Upuścić krwi radykałom w rodzaju Giertycha i ojca Rydzyka, odebrać im część elektoratu, a przynajmniej zahamować zagarnianie przez nich prawej strony sceny politycznej, wydaje się działaniem zgodnym z interesem III RP. Kaczyński zerka też w stronę centrum, ale byłoby źle dla polskiej polityki, gdyby wylądował tylko tam, oddając prawicę w pacht radykałom. Wydaje się, że liczni ostatnio krytycy PiS-u nie dostrzegają tego zagrożenia lub je lekceważą. Prawica powinna być surowym krytykiem lewicowych rządów, ale jednocześnie mieć wizję państwa nowoczesnego, sprawnego, ulokowanego w UE i efektywnie korzystającego z unijnych dźwigni rozwoju. PiS jawi się jako partia takiego właśnie przesłania i to ją predestynuje do roli ostatniej nadziei białych, do roli integratora prawicy i centroprawicy polskiej. Taktyka jest tutaj sprawą drugorzędną.

Tadeusz Mazowiecki ma najtrudniej, oczywiście, jeśli założyć, że chciałby tworzyć nowe centrum? Podejrzewam, że nie chce, więc przepraszam za użycie czy raczej nadużycie Jego nazwiska. Chodziło mi o symbol. Niewątpliwie jednak ugrupowanie centrowe chcieliby powołać ludzie o zbliżonych do Mazowieckiego poglądach. Życie nie znosi próżni i w miejsce opuszczone przez UW, a nie zajęte przez PO, ktoś przecież wejdzie. Część UW? Część PO? Kto nada temu ugrupowaniu dynamikę, nie wiem? Ale dobrze by było, gdyby powstało i mogło spełniać rolę amortyzatora i łącznika między cywilizowaną lewicą i takąż prawicą.

W sumie, najważniejsze to wypchnąć wszelkiej maści radykałów na marginesy sceny publicznej. Ton powinny nadawać ugrupowania nastawione na budowę nowoczesnego państwa.

xxx

Kwaśniewski-Mazowiecki-Kaczyński... Ta swoista oś rozsądku nie ma żadnej formy instytucjonalnej. I dobrze. Mogłoby to nadmiernie obciążać politycznie poszczególnych uczestników tych działań. Ale jednocześnie fakt istnienia układu i uświadamianie sobie tego przez jego uczestników, powściągnie, mam nadzieję, wzajemne wyniszczanie się ugrupowań o podobnym rozpoznaniu polskiej rzeczywistości politycznej. Potrzebą III RP jest skuteczność tego niepisanego układu, czy jak to nazwałem osi, jeśli że zacytuję Kaczyńskiego nie chcemy idąc do Brukseli znaleźć się w Mińsku. Oczywiście, może się okazać, że układ ten nie przetrwa próby referendum w sprawie akcesu Polski do UE. Dzisiaj jednak wydaje się, że oś rozsądku jako całość obiektywnie działa na rzecz polskiej racji stanu, najracjonalniej jak tylko w obecnych warunkach politycy mogą działać.

Powrót do archiwum