O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja też zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliżej
Psi vacat
Po PO?
Chór dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Oczywiście, że chodzi o władzę!

W chórze głosów, potępiających PiS, że nie chce zrezygnować z wyborczych zwycięstw, pojawił się ton osobliwy, ale ważny i oddający istotę sprawy. Otóż, mówią niektórzy publicyści i politycy: wyszły kaczory z worka, nie chodzi im o żadną sanację państwa, IV RP, reformy, ale o władzę. Bo, jak doskonale wiadomo, karkołomne przedsięwzięcia naprawcze w państwie można przeprowadzić bez posiadania władzy. Ot, tak, na zasadzie pstryknięcia palcami. Najwidoczniej tak właśnie rozumuje Witold Gadomski, który w „Gazecie Wyborczej” (z 5 listopada br.) przywołał fragment mojego tekstu w „Rzeczpospolitej” ( „Wzięte z sufitu” z 3 listopada br.), który był równolegle opublikowany w portalu abcnet : „ Istotą oferty Kaczyńskiego pod adresem PO było przecież rozumowanie mniej więcej takie: dostajecie kontrolę nad olbrzymimi pieniędzmi (ministerstwo rozwoju), co pozwoli wam zbudować duży i mocny obóz polityczny, w zamian mamy razem dokonać zmian ustrojowych na rzecz silnej prezydentury i rozbić dotychczasowe układy”. I następnie dodaje: „Jeśli Czabański ma rację i takie myślenie jest bliskie Kaczyńskiemu, to spór o wartości między niedoszłymi koalicjantami pozbawiony jest sensu”. Autor kończy konkluzją, że z PiS-em nie warto rozmawiać, ani się układać, bo: „Może nie chodzi im ani o reformy, ani o sprawiedliwość i nowoczesność, ale o czystą władzę”.

No, a o co ma chodzić politykom, którzy chcą reformować, naprawiać i zmieniać Polskę?

Czy trzeba w tym miejscu przypominać, co wymaga radykalnej zmiany? To przecież ujawnienie przez „GW” kilka lat temu afery Rywina, a w konsekwencji działalność sejmowej komisji śledczej, było znaczącą demaskacją układu władzy III RP. Przypomnę, że dzisiejsze kariery polityczne Jana Rokity i Zbigniewa Ziobro wyrosły na pracy w tej komisji. Długi marsz PiS-u i PO do czołówki w rankingach wyborczych zaczął się właśnie wówczas. Wyciągnięcie przed oczy opinii publicznej składu, zasięgu, mocy i sposobu działania - wprawdzie tylko części, ale zawsze - układu władzy, zdecydowało o rozpadzie obozu rządzącego SLD. Coraz powszechniejsza stawała się wśród obywateli opinia o konieczności sanacji III RP, albo wręcz budowy IV RP. Akuszerem tego procesu była „GW” i Adam Michnik, niezależnie od tego, co teraz o tym sądzą.

Sprawy Rywina, „Orlenu”, PZU, ale i normalny zdrowy rozsądek, podpowiadają, że faktyczny układ władzy w III RP składa się nie tylko z ludzi, sprawujących ważne funkcje państwowe typu premier, prezydent, ministrowie itd. Ważniejsi od tych ludzi są nieraz przedstawiciele rozmaitych grup interesów, czasem nie polskich, bywa, że mafijnych. Jeśli decyzje państwowe w Polsce będą nadal pod przemożnym wpływem grup nieformalnych, jeśli to ich interesy (także partyjniactwo) będą decydować o treści decyzji państwowych – a nie będzie o tym decydować interes Polski i jej racja stanu – to nic się w naszym życiu politycznym nie zmieni.

Dlatego pierwszym krokiem polityków, którzy chcą dokonać odnowy III RP musi być przejęcie władzy, odzyskanie jej dla struktur oficjalnych, przewidzianych Konstytucją i prawem, poddanych procedurom demokratycznym (wybory, opinia publiczna itp.). Odzyskiwanie władzy dla Polski jest najpoważniejszym dziś wyzwaniem dla rządu i kierownictwa PiS. Jeśli się nie uda, gwiazda Kaczyńskich przygaśnie, znajdą się w defensywie, uplątani w słaby rząd, z groźbą przedterminowych wyborów parlamentarnych nad głową. Rywinlandia będzie wtedy trwać w najlepsze, nawet, gdy Lew R. nie zdoła wrócić z celi do domu.

Oczywiście, samo ograniczenie patologii w państwie nie ustrzeże obywateli przed władzą państwową bez wyobraźni, głupią czy skorumpowaną. Władzy, jak doskonale wiadomo choćby z najnowszej historii, można użyć w dobrej lub złej wierze, w dobrej lub złej sprawie. Trzeba zatem uważnie patrzyć jej na ręce. Jeśli jest silna opozycja, a jest, to będzie to robić. Będą to też robić mass media. To są poważne bezpieczniki, chroniące obywateli przed zakusami władzy państwowej. Bywa, że politycy, których wybrali obywatele nie sprawdzają się, zawodzą. Przychodzą jednak nowe wybory, można wybrać innych. A polityków, jeśli nie tylko zawiedli zaufanie, ale złamali prawo, można ukarać.

W kraju, gdzie prawdziwa władza jest gdzie indziej, nie w strukturach państwowych, politycznych, procedury demokratyczne stanowią jedynie teatr dla gawiedzi. Teraz obserwujemy próbę wyrwania Polski z tego teatru. To musi być, i jest, zaciekłą walką o władzę. O tyle może zaskakującą dla niektórych, że w ostatnich kilkunastu latach spróbował tego jeden tylko rząd, Jana Olszewskiego. Pozostałe zadowalały się rozdziałem stanowisk. Platforma Obywatelska i jej zwolennicy, jak Gadomski, nie kryją więc zaskoczenia. Zdają się mówić: miała być sanacja i reformy w państwie, ale o zmianie władzy nie było mowy, na to naszej zgody nie ma i nie będzie. Dlatego nie dziwią mnie przedziwne figury wykonywane przez aktorów sceny publicznej, ani szum medialny i cudaczne argumenty, które mają ze sprawy najoczywistszej i najnormalniejszej w świecie uczynić działalność niemalże zbrodniczą, a na pewno niemoralną. Jeszcze, jak sądzę, niejedno nas zaskoczy. Dotychczasowy układ władzy nie pójdzie przecież grzecznie do domu.

PS.
Oba dzienniki, i „Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita”, odmówiły druku tego tekstu.