O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja też zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliżej
Psi vacat
Po PO?
Chór dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Psi vacat

Kilka tygodni temu napisałem, że Platforma Obywatelska po kilkunastu miesiącach przewodzenia w notowaniach przedwyborczych może stracić pozycję lidera, co stworzy całkiem nową sytuację polityczną. No i stało się. Jakby powiedział poseł Dorn: nie ma psa przewodnika. A co dzieje się w stadzie politycznym, gdy takiego psa zabraknie? Zaryzykowałbym, że wydarzenia potoczą się mniej więcej w sposób przedstawiony poniżej.

W Platformie Obywatelskiej nastąpi zakulisowy, ale ostry, czas rozliczeń: kto zawinił, że gąska zwiała z wyborczego ogródka? Założę się, że padnie na Rokitę. Po pierwsze dlatego, że nikt go nie lubi, po drugie żeby utrącić go jako kandydata na premiera. Kierownictwu PO taki premier nie gwarantuje władzy. W powszechnym przekonaniu gwarantuje ją sobie i w części Prawu i Sprawiedliwości. PiS zresztą może wystąpić do PO z propozycją, że w zamian za wysunięcie w wyborach prezydenckich Lecha Kaczyńskiego jako wspólnego kandydata obu partii, Rokita dostanie tekę premiera niezależnie od tego, czy wybory parlamentarne wygra PiS czy PO.

Dla PO taki układ to żaden interes. Woleliby zapewne, żeby premiera brała partia, wygrywająca wybory ( i sama decydująca, kto nim będzie), a prezydenta ta druga. Tylko tego nie da się tak ułożyć, jeśli wybory parlamentarne i prezydenckie odbędą się jednocześnie, na co dziś wiele wskazuje.

Oczywiście, każda partia chce wygrać, więc PiS ma się z czego cieszyć i na pewno nie ustanie w wysiłkach pognębienia rywali. Jednak w interesie tej partii jest też w miarę silna PO. W koalicji z Tuskiem, bracia Kaczyńscy będą strażnikami pieczęci narodowej i wartości chrześcijańskich, w ewentualnej koalicji z Giertychem zgniłymi liberałami okrągłostołowymi, których w interesie narodu i wartości trzeba jak najszybciej odstawić do lamusa (z kratami, zapewne).

To jedno źródło siły PO, nawet, gdy nie wygra wyborów. Drugim jest to, że PO może utworzyć rząd z PiS-em, ale może też z ugrupowaniami centrowymi i centrolewicowymi. Najpewniej jednak, powstanie koalicja PiS i PO, która dobierze brakujące mandaty poselskie z PSL-u, Partii Demokratycznej lub Partii Centrum. Premierem może będzie Kaczyński, może Gilowska, może Gronkiewicz-Waltz, może Tusk? Zdziwiłbym się, gdyby został nim Rokita.

Jeśli jednak walka o rolę psa przewodnika zniszczy dotychczasowy układ PO-PiS, a w samej PO nastąpi czas rozliczania Rokity, nie wykluczam secesji w tej partii i samotnego żeglowania PiS-u z Rokitą do wygrania wyborów i przejęcia rządu bez udziału Tuska. W takim żeglowaniu mogą ich upewnić znakomite wyniki Lecha Kaczyńskiego w wyścigu do prezydentury.