O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

26.11.2004
W kolorze pomarańczy

Prezydent i Rada Warszawy poparli Wiktora Juszczenkę i uznali go za prezydenta Ukrainy. W związku z tym niektórzy komentatorzy stwierdzili, że Lech Kaczyński i Rada miasta wpychają się tam, gdzie ich nie proszą, czyli do polskiej polityki zagranicznej. Jest to podobno śmieszne i groźne jednocześnie. Czy aby na pewno?

Wiele osób pamięta strajki latem 1980r, a następnie ponad 15 miesięczny karnawał Solidarności. Nastrój święta, radości, odzyskanej wolności, oczekiwanych zmian na lepsze. Tak teraz wyglądają ulice Kijowa, Lwowa i wielu innych miast na Ukrainie. Wiele osób pamięta jak odzyskiwaliśmy niepodległość w wyniku okrągłego stołu i wyborów czerwcowych w 1989r. Jak padał mur berliński i reżim w Pradze. Pamiętamy też krwawy upadek dyktatora Rumunii i nasz stan wojenny. Nic zatem dziwnego, że w zwyczajnym odruchu ludzkiej solidarności, chcemy wesprzeć Ukraińców w ich pokojowym marszu na Zachód. Życzymy im jak najlepiej.

Oczywiście, polityką rządzą interesy i siła. Jednak z własnej historii dobrze wiemy, że było dla nas krzepiące w czasach, gdy zmagaliśmy się z komuną jakiekolwiek poparcie z Zachodu. To często były tylko gesty i słowa, ale miały dla nas znaczenie. Myślę, że Ukraińcy dobrze dziś słyszą, kto ich wspiera i kto razem z nimi oburza się na oszustwo wyborcze.

To też jest ważny powód, żeby warszawiacy zbierali się codziennie po południu pod ambasadą Ukrainy w alei Szucha i razem z władzami miasta popierali demokratów z Kijowa. Dobrze, że warszawska ulica przystraja się w pomarańczowe barwy, kolor polityków ukraińskich, wiodących swój kraj do normalności. Mówił Seneka, że godnym pochwały jest czynić to, co przystoi, a nie to, co dozwolone (Id facere laus est, quod decet, non quod licet). Więc zachowujmy się zgodnie z tym wskazaniem, niezależnie od tego, jakie są kompetencje poszczególnych urzędów i czy władze samorządowe mogą mieszać się do spraw państwowych i międzynarodowych. Fakt, że radni z SLD nie przyszli uchwalać poparcia dla wolnej Ukrainy, dodało tej uchwale władz miejskich szlachetności.

Przyszłość Ukrainy to dla Polski sprawa ważna. Demokratyczna, związana z Unią Europejską Ukraina jest dla nas niezłym zabezpieczeniem choć nie jedynym, oczywiście przed ekspansją Rosji. Z kolei dla Putina, kurs, jaki obierze władza w Kijowie zdecyduje o potencjale Moskwy w Europie. Nic więc dziwnego, że gra jest tak ostra (oddaję ten tekst do redakcji w nocy z środy na czwartek, kiedy jeszcze nie wiadomo, jaki będzie rozwój wydarzeń po oficjalnym ogłoszeniu prezydentem rosyjskiego figuranta).

To zresztą kolejny ważny powód, żeby wzmagać psychologiczny nacisk na ukraińskie władze. Pomarańczowe wstążki na ubraniach warszawiaków, to jednocześnie dobry prognostyk na przyszłość, choć jeszcze nie wiemy jak odległą. Z ukraińskimi demokratami będziemy mogli kiedyś uczciwie porozmawiać o historii obu naszych narodów, w tym o zbrodniach ludobójstwa, tak by nie ciążyło to już dłużej nad naszymi stosunkami, jak nierozliczona zbrodnia katyńska zalega kamieniem w relacjach między Warszawą a Moskwą. Solidarność w kolorze pomarańczy może być dziś gestem bez praktycznego znaczenia, ale przecież nadejdzie czas, gdy stanie się podwaliną pod dobre stosunki sąsiedzkie.