O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

28.12.2004

Sponsor bez marki

Szlachetne wariactwa dodają barwy naszemu życiu. W Krakowie , na przykład, odbywają się uliczne parady jamników. Tam też odsłonięto pierwszy w Polsce pomnik psa. Na pamiątkę czworonoga, oczekującego przez wiele miesięcy wiernie na ulicy na powrót pana, który zmarł na atak serca podczas wspólnego ich spaceru.

Niedawno pomnik psa szczęśliwego pojawił się na Polach Mokotowskich w Warszawie. Inicjatorki jego powstania to dwie pasjonatki: Dorota Szulc-Wojtasik (szefowa miesięcznika Cztery Łapy) i Nina Bekasiewicz (szefowa fundacji Przyjaciel, zajmującej się dogoterapią m.in. wśród dzieci autystycznych i chorych na porażenie mózgowe). Pomnik wyrzeźbiła Bogna Czechowska, pozował do niego pies Lokat (rasy golden retriever), bardzo zasłużony pies-terapeuta. Sponsorem była znana firma, produkująca żywność dla zwierząt (celowo nie wymieniam jej nazwy, o czym za chwilę). Uroczystą paradę psów, poprzedzającą odsłonięcie pomnika zorganizowali ludzie dobrej woli: opiekunowie psów-terapeutów, aktorzy, posiadacze psów rasy welsh corgi, miłośnicy zwierząt wszelkich i mass media. O mały włos, wszystko byłoby tak dobrze, że właściwie nie byłoby o czym pisać. Na szczęście dla gazet i felietonistów, świat jest bardziej ludzki niż pieski. Każdy, kto odwiedzi Pola Mokotowskie i dotrze przed pomnik psa przeczyta na umocowanej pod nim tabliczce: sponsor... i tu nazwa znanej firmy, produkującej żywność dla zwierząt. Ani słowa o pomysłodawczyniach, ani słowa o rzeźbiarce, ani słowa o samym psie-terapeucie... Rzymianie mieli nawyk wnioskowania z czegoś mniejszego o czymś większym. Argumentum a minori ad maius. Nie trudno nam więc wywnioskować, że taka małostkowość u firmy, w której telewizyjnych reklamach uśmiechają się ludzie i zwierzęta, demaskuje fałsz. Z jednej strony niby starają się, z drugiej wyłazi szydło z worka. Czy uśmiech psa-terapeuty mógłby zaszkodzić marce? Czy uśmiech dziecka, któremu ten pies pomaga też by zaszkodził? Czy zaszkodziłoby, gdyby każdy, oglądający pomnik psa, mógł się dowiedzieć, jak wiele dobrych psich i ludzkich uczynków się na niego złożyło? To są, oczywiście, pytania retoryczne. Mam nadzieję, że tym uczynkiem firma zaszkodziła sobie w oczach wielu miłośników zwierząt. Z góry bardzo się z tego cieszę, i z ufnością oczekuję, że stan ten będzie się pogłębiał. To byłaby prawdziwa niecnota ukarana, rzadkie zjawisko w naszym świecie. Żeby się do tego jakoś przyczynić, na koniec z niesmakiem podaję jej nazwę: marka Pedigree. I proponuję nowe hasło: marka Pedigree, nie życzyłbyś jej nawet wrogowi, a co dopiero psu!