O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Wariacje polityczne

Pisał Herodot w związku z porwaniem pięknej Heleny i wojną trojańską: "Zdaniem Persów, porywać niewiasty jest czynem ludzi niesprawiedliwych, ale z powodu porwanych zawzięcie uprawiać dzieło zemsty mogą tylko nierozumni; rozsądni ludzie zgoła nie troszczą się o porwane kobiety: boć przecie to jasne, że gdyby same nie chciały, nie zostałyby uprowadzone." Chłód Persów zalecałbym szefowi mazowieckiej Platformy Obywatelskie, Bronisławowi Komorowskiemu, któremu PiS uprowadził właśnie kilku warszawskich radnych. Odeszli, znaczy - chcieli. PO w Warszawie musi się martwić jak odzyskać dobre imię, a nie o paru działaczy. Może najlepiej byłoby organizację stołeczną rozwiązać i założyć na nowo?

Te zawirowania nikogo by jednak nie interesowały, gdyby nie perspektywa wspólnych rządów w państwie PO i PiS-u. Warszawa jest przecież swoistym poletkiem doświadczalnym przyszłej koalicji rządowej. I z tej to stołecznej perspektywy widać, że nie będzie to koalicja łatwa, miła i przyjemna. Rzecz, jak zwykle, w tym, kto będzie miał władzę, a kto funkcje i zaszczyty.

Bracia Kaczyńscy chcieliby jako premiera Jana Rokitę, gdyż jest on dla nich najwygodniejszy do dogadania się. Po pierwsze, ma podobne do Kaczyńskich poglądy w kilku ważnych sprawach (traktat konstytucyjny UE, odchudzenie państwa, bezpieczeństwo obywateli), po drugie jest w polityce singlem, zatem jego pozycja nie jest zbyt mocna, a i wewnątrz PO ma potężnych przeciwników. Dla kierownictwa PO jednak oddanie premierostwa Rokicie, jak sądzę, nie wchodzi w rachubę. Oczywiście, niczym w marnych anegdotach o zdradzanych mężach i żonach, sam Rokita dowie się o tym na końcu. PiS najpewniej zdaje sobie z tego sprawę, inaczej nie sposób by zrozumieć, dlaczego Kaczyńscy stawiają publicznie kierownictwu PO warunek "oczyszczenia warszawskich szeregów". Przecież normalną reakcją każdej organizacji jest w takiej sytuacji pokazanie gestu Kozakiewicza, z dodaniem werbalnego przesłania (skądinąd ulubionego porzekadła polityków-bliźniaków): tu się zgina dziób pingwina. Z Rokity zatem nic nie będzie, ale PiS chociaż zyska propagandowo jako obrońca czystości w polityce. Z tym, że mogą być skutki uboczne. W Platformie bowiem górę wezmą głosy, ostrzegające przed koalicjantem. To zaś utrudni Kaczyńskim udział we władzy.

Jak i czym więc podzielą się PO i PiS? Co stanie się fundamentem ich współpracy, a co kością niezgody? Najwięcej zależy tutaj od wyników wyborów. Jeżeli PO będzie skazana na jednego partnera i będzie nim PiS, to myślę, że Kaczyńscy uzyskają duże wpływy. Może tzw.resorty siłowe, służby, resort sprawiedliwości. Gdyby jeszcze Lech Kaczyński wygrał prezydenturę kraju, to dałoby PiS-owi w sumie ładny kawał realnej władzy. Gdyby jednak prezydentura odpłynęła od Kaczyńskich w siną dal lub do Religi, a jeszcze na dodatek do rządu trzeba by dopuścić trzeciego koalicjanta, np.tworzące się właśnie centrum, głównym rozgrywającym stałby się premier. Może nie będzie nim Jan Krzysztof Bielecki? Może. Może nie będzie nim Janusz Lewandowski? Może. Najpewniej nie będzie nim też Donald Tusk. Na pewno jednak będzie nim człowiek największego zaufania wspomnianej przed chwilą trójki. No, chyba żeby PiS wygrało wybory...Ale to by była już całkiem inna historia.