O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Eksponaty polityczne

Waldemar Dąbrowski, minister Kultury (osobiście) i prezydent Warszawy, Lech Kaczyński (per procura, w osobie wiceprezydenta Andrzeja Urbańskiego) zasiedli przy biurku ustawionym pod Pałacem Kultury i Nauki, obok okropnych blaszaków targowych. Podpisali tam porozumienie w sprawie utworzenia Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Stali się w ten sposób pierwszymi eksponatami tego muzeum, jego premierową mini-wystawą. Bowiem kontrast estetyczny i merytoryczny między stalinowską budowlą, będącą symbolem zniewolenia jednego narodu przez drugi, a blaszaną halą targową - współczesnym brzydactwem najbardziej prymitywnego kapitalizmu, ale przecież wolnego, demokratycznego i aktem tworzenia wartości duchowych (muzeum) przez funkcjonariuszy wolnej Polski, wywodzących się z różnych i bardzo skłóconych - obozów politycznych, stało się przedstawieniem lepszym niż niejeden happening. To nie mógł być przypadek. Podejrzewam w tym rękę artysty. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby pomysłodawcą był ten, który robił za Kaczyńskiego, czyli Andrzej Urbański, skądinąd zaprzyjaźniony z Dąbrowskim.

Gratuluję obu panom, zajmującym poważne stanowiska rządowego ministra i samorządowego prezydenta. W czasach, gdy starcia między politykami przybrały już charakter wojny totalnej, minister i prezydent pokazali, że nawet ludzie z wrogich sobie obozów politycznych mogą wspólnie zrobić coś pożytecznego dla dobra ogółu. Nie jest przecież tajemnicą, że minister Kultury jest blisko zaprzyjaźniony z Pałacem Prezydenckim, zaś Kaczyńskich zdanie o Kwaśniewskim jest, ujmując to delikatnie, krańcowo negatywne. Jednak jak mawiają Rosjanie: Aleksander wielkim wodzem był, ale czy zaraz trzeba łamać krzesła?! Więc Dąbrowski i Kaczyński zamiast tłuc się po głowach, pracują na rzecz stworzenia z Warszawy miasta z duszą. Żeby to osiągnąć, trzeba w naszym mieście między innymi ładnych miejsc i miejsc, w których dzieje się coś na poziomie umysłowym choć ciut wyższym od poziomu programów telewizyjnych. Ministerstwo Kultury i władze miejskie, wspólnie szykując ucywilizowanie i uczłowieczenie Traktu Królewskiego oraz stworzenie kilku nowych muzeów (między innymi, tego Sztuki Nowoczesnej) na pewno wyciągają Warszawę z jej marazmu i zapyziałości.

Oczywiście, Warszawie potrzeba nowych, porządnych ulic, mostów, obwodnic, komunikacji publicznej (metro plus zintegrowane kolejki podmiejskie i miejskie!), nowych, atrakcyjnych rozwiązań urbanistycznych i architektonicznych (straszący wszystkich plac Defilad!).Ale wbrew może temu przekonaniu, najważniejsi dla prezydenta Warszawy wcale nie są ludzie od inwestycji, ale ci od kultury, od humanizacji miasta. Dzięki, którym trwa właśnie wielkanocny festiwal Beethovenowski, a będą następne ważne koncerty, wystawy, imprezy kulturalne. Warszawa i III RP są już dostatecznie zamożne, żeby mogły zadbać nie tylko o miskę strawy. Jeśli robią to rzadko, to nie z braku pieniędzy lecz przez niedostatek wyobraźni. A przecież:

"Każdy bezwiednie i niejasno czuje,
Że jest gdzieś dobro, co duszę pokoi,
Więc go koniecznie dostać usiłuje."

Tak pisał Dante w "Boskiej Komedii". Bardzo mnie cieszy, że zaczynają to czuć także politycy, przynajmniej niektórzy.