O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Pałac jak Lenin...

...wiecznie żywy. Chodzi, rzecz jasna, o Pałac Kultury i Nauki (niegdyś imienia J.W.Stalina). Tłumy zwiedzających, ciekawych panoramy Warszawy, saloniku Breżniewa (informacja dla ludzi poniżej 40-tki: był kiedyś taki komunistyczny satrapa, szef Związku Sowieckiego, panujący przez wiele, wiele lat...), sali kongresowej, marmurowych toalet znanych większości Polaków z filmu Miś, kryształowych, olbrzymich, żyrandoli. PKiN ma też ciekawą ofertę kulturalną: wystawy, teatry, kina, zajęcia artystyczne dla dzieci i młodzieży.

Zaraz po 1989r. byłem zwolennikiem zburzenia Pałacu jako symbolu sowieckiej dominacji, ale później przyznałem rację Czesławowi Bieleckiemu, opozycjoniście i architektowi, który chciał zachować PKiN jako relikt totalizmu, a w samym Pałacu - stworzyć muzeum komunizmu. Zrobił już tam kilka ciekawych wystaw, które stały się de facto fragmentem tego muzeum, choć nie ma ono jeszcze swojej siedziby. Mógłby też w przyszłym muzeum pomieścić na przykład debaty na temat PRL-u. Dla pamięci młodych, żeby nie dali się zwieść fałszywym sentymentom na temat tego najlepszego z ustrojów i naszego, ponoć, najweselszego baraku w obozie. Nie tylko nie było najweselej, ale w ogóle nie było wesoło. Było ponuro. Obrzydliwie i nieludzko. Niedawno na ten temat debatowali publicznie w Pałacu mój sąsiad z tej strony Gazety, publicysta lewicowy, Janusz Rolicki i kolega z czasów burzy i naporu, opozycjonista i podziemniak, obecnie wiceprezydent Warszawy, Andrzej Urbański. Pierwszy z nich miał na temat PRL-u nieco rzewnych tonów (choć nie przesadnie, głównie koncentrował się na nieuchronności historycznej PRL-u), drugi nazywał rzeczy (PRL) po imieniu, mówił bez złudzeń, ale i bez niepotrzebnych emocji. W sumie, dobra lekcja historii. Bardzo nam potrzebna, gdyż bez wiedzy człowiek marnieje. Sokrates zobaczywszy bogacza bez wykształcenia, jakże celnie powiedział: Patrzcie, złoty niewolnik!. Tak twierdzi Joannes Stobajos, autor antologii anegdot greckich, żyjący najpewniej w V wieku n.e., a ja to podaję za Jerzym Łanowskim, naszym znakomitym tłumaczem literatury.

Ale, ale, skąd to opóźnienie przy budowie muzeum komunizmu? Urząd Zamówień Publicznych twierdzi, że, miasto nie może bez przetargu zlecić pomysłodawcy Czesławowi B. wykonania takiego muzeum. Trudno, prawa trzeba przestrzegać. Wprawdzie nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał lepszy pomysł niż Bielecki, ale wykluczyć tego nie mogę. Niech więc odbędą się niezbędne procedury. Trochę dłużej poczekamy na przecięcie wstęgi, ale, na szczęście, i wystawy, i wspomniana debata, powodują, że Pałac już pełni swoją edukacyjną rolę w dziedzinie historii najnowszej. Zresztą, Bielecki i Urbański, knując przeciw PRL-owi mieli, jak pamiętam, nadzieję, że wraz z końcem tego okropnego państwa, skończy się nie tylko dławienie swobód obywatelskich, ale również łamanie prawa, kumoterstwo, urzędnicze widzimisię itd.itp. Nie do końca się to udało, choć III RP to już zdecydowana europejska II liga w porównaniu do PRL, który był rodem z azjatyckiego zadupia. Warto więc poczekać z otwarciem muzeum komunizmu, gdyż to muzeum na pewno musi przestrzegać reguł państwa demokratycznego. Inaczej, zniszczyłby je chichot historii.