![]() |
O autorze Publikowane w 2005: ArtykuĹy Bez zmiĹowania, ale z gĹowÄ OczywiĹcie, Ĺźe chodzi o wĹadzÄ WziÄte z sufitu Gra o asekuracyjÄ Ja teĹź zapraszam pana premiera! ZajrzeÄ pod atrapÄ Zbudujmy pomost! Starsze teksty znajdziecie w Archiwum Komentarze i felietony Wojna na przeciÄ ganie IV RP coraz bliĹźej Psi vacat Po PO? ChĂłr dziewic Starsze teksty znajdziecie w Archiwum Felietony warszawskie A wiÄc, wojna! Bajania noworoczne DwakroÄ zmyĹlny Paragraf 2(1)2 Bez propagandy, rzeczowo Ratusz bez gĹowy Koalicja skwitowana DodawaÄ, nie odejmowaÄ Poker o wiÄcej Rura i ĹabÄdĹş Feta w nieco gorzkim sosie Proste marzenia Starsze teksty znajdziecie w Archiwum KsiÄ Ĺźki |
07.10.2004r. Plan korzyści Skoro politycy polscy coraz głośniej mówią o wycofaniu naszych żołnierzy z Iraku, warto przypomnieć, co chcieliśmy jako państwo uzyskać, decydując się kiedyś na bezwarunkowe wejście do antysaddamowskiej koalicji:
Wiarygodność potwierdziliśmy, choć nasze bataliony wypełniają w Iraku głównie funkcje pomocnicze, co najwyżej porządkowo-policyjne. . Uzyskaliśmy też częściowo środki na modernizację armii. Jednak w dwóch zasadniczych kwestiach, czyli pomocy gospodarczej i politycznej, Waszyngton pozostaje naszym dłużnikiem. Niektórzy eksperci twierdzą, że przyczyną tego jest nieumiejętność konkretnego określenia przez rząd polski, czego właściwie oczekuje od USA. To może być nie więcej niż kilka spraw. Sprecyzowanych i dobrze uzasadnionych. Kierownictwo państwa powinno zatem podjąć decyzję, co chcemy uzyskać od Waszyngtonu. Inwestycji w petrochemię? W budownictwo drogowe? Nowoczesnych technologii? Czegoś innego? Czego? Po określeniu takiego planu korzyści państwowych, można przystąpić do działań politycznych i dyplomatycznych. W tym również do kwestii związanych z opuszczeniem przez polskie wojsko Iraku. Niezależnie bowiem od intencji osób, które niegdyś podejmowały lub popierały decyzję o naszym militarnym zaangażowaniu w akcję USA i niezależnie od przesłanek, jakimi się wówczas kierowały, warto zadbać, aby III RP odniosła w tej sprawie namacalne korzyść. Amerykanie nie mają powodu wymyślać za nas, o co nam chodzi. Jak do tej pory nie potrafimy konsekwentnie i przy każdej okazji upominać się o ten sam katalog oczekiwań, niezbyt duży, ale atrakcyjny dla naszego państwa i możliwy do spełnienia bez długotrwałej i politycznie drażliwej procedury, jak np.w sprawie zniesienia wiz. Najpewniej dlatego, że ani MSZ, ani rząd, ani prezydent nie zdołali takiego wspólnego katalogu ustalić. Gdy już jednak opuścimy Bagdad, nikt nie zwróci uwagi na nasze oczekiwania, choćby najbardziej zasłużone i sprawiedliwe.
|