O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja też zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliżej
Psi vacat
Po PO?
Chór dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Rura i łabędź

W Warszawie trwają przygotowania do wielkich przeprowadzek w gmachach rządowych. Jedni czyszczą biurka z papierów, inni gromadzą je w swoich teczkach, żeby wnieść to w wianie nowej władzy. Normalna kolej rzeczy. W przedwyborczym rejwachu, obawiam się, w tych ważnych warszawskich gabinetach zlekceważono złączenie Schroedera i Putina gazową rurą. Tymczasem perspektywa zakręcenia kurka z gazem jest, myślę, wystarczająco wstrząsająca dla warszawiaków, żeby zamiast sondażami wyborczymi i przeprowadzkami w państwowych instytucjach, zainteresowali się jaka praca myślowa jest i będzie tam wykonywana. Na oko wygląda ta praca równie p orażająco jak sztama Moskwa-Berlin. Idąca do władzy Platforma Obywatelska zająknęła się nieśmiało o konieczności rozmów z chadekami, będący u władzy Cimoszewicz napomknął o protestach ekologów, urzędujący Belka w ogóle sprawę zlekceważył, Kwaśniewski zaś rozpłynął się na amerykańskiej prowincji. A przecież płynie z umowy Putin-Schroeder nie tylko gaz dla Niemców (kiedyś), ale i nauka dla nas (dziś). Umowa ta, będąca zagrożeniem naszego bezpieczeństwa, paradoksalnie, stwarza też nam szansę. Czy ją wykorzystamy, oto jest pytanie na miarę przyszłości Polski! Zacznijmy jednak od lekcji udzielonej nam przez Berlin.

Jak trzeba było odpuścić traktat nicejski, Niemcy mówiły o interesie europejskim. Gdy chodzi o rurę z rosyjskim gazem na dnie Bałtyku, Berlin ma na ustach argument o interesie niemieckim (ponad wszystko?). Dla Warszawy ważna z tego lekcja, że egoizm narodowy to nadal najważniejszy wyznacznik polityki poszczególnych państw. Co by tam sobie Bruksela nie roiła.

Rząd premiera Buzka, późno bo późno, ale jednak, zawarł porozumienie z Norwegami, co mogło nas uchronić przed rosyjskim szantażem. Rząd Millera to unieważnił. Jeśli za coś politycy SLD winni iść przed Trybunał Stanu, to właśnie za rurę. Czy jednak po bliskich i nieuchronnych zmianach w rządowych budynkach w Warszawie, drgnie coś w rurze? Czy jest szansa, żeby tę najbardziej szkodliwą dla Polski decyzję obozu lewicy, rząd prawicowy zmienił w sukces?

Widzę taką możliwość. Otóż, wystarczy podjąć sensowne działania. Gaz można sprowadzać z Azji via Turcja i Austria, można też podpiąć się do systemu zachodnioeuropejskiego i dostawać gaz tłoczony tam między innymi przez Rosjan, bez ewentualności narażenia się na szantaż wymierzony wyłącznie w nasz kraj. Możemy w tych działaniach zyskać potężnego sojusznika finansowego i politycznego USA. Waszyngton na pewno zaniepokoił się aktywnością Rosji w Europie. Zależy mu też na wzmacnianiu Turcji i wprowadzeniu jej do UE. Generalnie chodzi o to, żeby UE budowała sojusz transatlantycki, a nie roiła sobie o trzeciej drodze: między USA a Rosją i Chinami. Notabene, byłoby słuszne dziejowo, żeby do miasta, w którym znajduje się pałac królewski Jana III Sobieskiego dopływał gaz dzięki Turcji!

Pora na puentę. Pewien dwunastoletni chłopczyk tak opisywał Andersena po swoim spotkaniu z bajkopisarzem: "Nie jest zbyt ładny. Wygląda raczej jak ta jego brzydka kaczka, ale jego umysł wyrósł na łabędzia" (podaję za pracą Jackie Wullschlaeger "Andersen. Życie baśniopisarza", wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2005, s.420). Otóż, jeśli chodzi o rurę z gazem jesteśmy dziś na etapie brzydkiej lewicowej kaczki. Mam nadzieję, że choć w tej sprawie nowa władza wyrośnie na ślicznego prawicowego łabędzia...