O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Powrót do archiwum

Pytanie o hydrę

"Chesterton powiedział kiedyś, że naszym obowiązkiem jest wysoko nieść Sztandar Tego Świata (...).Duch niegodziwości na wysokich stanowiskach jest jednak obecnie tak potężny i wielogłowy w swych ucieleśnieniach, że wydaje się, iż pozostało nam tylko indywidualnie nie zgodzić się na oddawanie czci którejkolwiek z głów hydry". Te słowa, które jak ulał pasują do obecnej polskiej sytuacji, napisał J. R. R. Tolkien w liście do swej przyjaciółki, Amy Ronald, 16 listopada 1969r. (podaję w tłumaczeniu Joanny Kokot, za: Joseph Pearce "Tolkien człowiek i mit", wyd. Zysk i S-ka, 2001r.).

Mało kto ma jednak tyle siły, żeby nie zgadzać się indywidualnie, zwykle szukamy sprzymierzeńców. Stąd nieraz tak zaskakująco duże poparcie dla polityków, obiecujących ład i porządek, nawet jeśli nie są to osoby zbyt wiarygodne. Wolimy się skrzyknąć przy choćby skrajnie radykalnym sztandarze niż działać samopas. To w jakiejś mierze tłumaczy fenomen Tymińskiego (tzw. lud wcześnie i nader krytycznie ocenił jakość znacznej części elit solidarnościowych!) czy Leppera lub Giertycha. A jeżeli takie poparcie otrzymuje polityk postrzegany jako "państwowiec" i "stróż prawa", to znaczy, że łaknienie prawa i przyzwoitości jest już bardzo duże i objęło znaczną część inteligencji, klasy średniej, no i "szarego człowieka". Skoro zatem "Gazeta" pyta P. T. Czytelników jak oceniają 100 dni prezydentury Lecha Kaczyńskiego, to pyta w istocie, czy Warszawa stała się w tym czasie miastem przyzwoitszym?

Odpowiem zapewne zbyt optymistycznie, ponieważ sam łaknę w naszym państwie przyzwoitości może, na próbę, zaczniemy od Warszawy? że Lech Kaczyński wykonał krok w dobrym kierunku. Nie uległ na razie zamiarom swojego koalicjanta, Platformy Obywatelskiej, żeby wszystko zostało po staremu, a działacze PiS przejęli interesy po SLD. Może i tak się stanie to przestroga dla nowego prezydenta bo nieraz najciemniej jest pod latarnią, a kto ma oczy, żeby patrzeć, dostrzeże wśród nowych ludzi na Ratuszu postaci podejrzanej konduity, jednak sam Kaczyński wyraźnie dąży do naprawy miasta. Świadczą o tym zapowiedzi zmian niekorzystnych dla Warszawy umów oraz próba podjęta razem z "GW" pod hasłem "Bezpieczni w mieście" ograniczenia chuligaństwa i bandytyzmu. Akcja ta ma wyzwolić aktywność samych mieszkańców, co z kolei stanowić będzie stały i bardzo potrzebny nacisk na policję i straż miejską, które to instytucje są w stolicy nader ospałe.

Prezydent Kaczyński nie znajduje się w łatwym położeniu. "Polują" na niego m.in. przeciwnicy polityczni i ludzie zagrożeni w swoich interesach, polegających głównie na "wysysaniu" pieniędzy z miasta. Ci ludzie na pewno nie zrezygnują z prób utrącenia prezydenta, w sposób prawny lub każdy inny. Oczywiście, nikt nikogo nie zmusza, żeby był politykiem: chciałeś to masz! Więc ma Kaczyński, czego chciał. W odpowiedzi na ankietę GW, zauważę jednak, że przez te pierwsze sto dni swojej kadencji prezydent Lech Kaczyński chciał tego, czego chce każdy normalny warszawiak: przyzwoitego miasta. Hydra z listu Tolkiena, jak na razie, nie może liczyć na hołdy.

Powrót do archiwum