O autorze

Publikowane w 2005:

Artykuły
Bez zmiłowania, ale z głową
Oczywiście, że chodzi o władzę
Wzięte z sufitu
Gra o asekuracyją
Ja teĹź zapraszam pana premiera!
Zajrzeć pod atrapę
Zbudujmy pomost!

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Komentarze i felietony
Wojna na przeciąganie
IV RP coraz bliĹźej
Psi vacat
Po PO?
ChĂłr dziewic

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Felietony warszawskie
A więc, wojna!
Bajania noworoczne
Dwakroć zmyślny
Paragraf 2(1)2
Bez propagandy, rzeczowo
Ratusz bez głowy
Koalicja skwitowana
Dodawać, nie odejmować
Poker o więcej
Rura i łabędź
Feta w nieco gorzkim sosie
Proste marzenia

Starsze teksty znajdziecie w Archiwum

Książki


Email

Ile cara w carze?

Lewica razem z LPR-em ogłosili, że Lech Kaczyński rządzi Warszawą niczym car.I z zemsty zmienili w Sejmie ustawę warszawską, radykalnie ograniczając władzę prezydenta miasta. W ten sposób dwa razy strzelili sobie w stopę. Raz, gdyż z nie najlepszej ustawy zrobili jeszcze gorszą, dwa ponieważ wielce skomplementowali Kaczyńskiego, a nie taki był ich zamiar. Pod rządami carskiego namiestnika Starynkiewicza Warszawa kwitła przecież jak nigdy!

Na czym polega problem z zarządzaniem stolicą? Po pierwsze, znajdują się tu olbrzymie pieniądze publiczne do wydania: na drogi, infrastrukturę, promocję, zagospodarowanie przestrzenne itd. Po drugie jest tu wielka liczba posad w urzędach samorządowych i spółkach miejskich. Po trzecie tu popłynie pokaźny strumień pieniędzy z Brukseli, jeśli dobrze się do tego zabrać. A skoro tak, to oczywiste są też olbrzymie namiętności, jakie temu wszystkiemu towarzyszą. Każda grupka polityczna, układzik lokalny, sitwa koleżeńska, rozmaici soliści, chcą wyrwać z tego samorządowego sukna jak najwięcej dla siebie. Na prywatę, bez baczenia na dobro wspólnoty miejskiej. Takim namiętnościom nie jest w stanie przeciwstawić się słaba, podzielona dzielnicowo władza warszawska, nadto o stępionej przez właśnie ustanowione prawo w Sejmie mocy prezydenckiej. Wzmocnienie radnych i dzielnic oznacza de facto zwiększenie możliwości rozgrabiania grosza publicznego, co bez wątpienia nastąpi. Nastąpi też zanik myślenia w kategoriach całego miasta. Warszawą niepodzielnie, gdy już tylko Senat i prezydent RP zatwierdzą ustawę sejmową, zaczną rządzić gry interesów politycznych i biznesowych, lokalne i partyjne sitwy, gangsterzy i inni równie atrakcyjni pożeracze majątku publicznego.

Doświadczenie wykazuje, że bardzo korzystne dla rozwoju Warszawy okresy przypadły na rządy silnej ręki: carskiego generała Starynkiewicza i komisarza rządu Starzyńskiego. Z tym, że takiej ręce towarzyszyła równie mocna głowa. Jeśliby zatem pozostać przy nazwaniu Lecha Kaczyńskiego carem Warszawy, to należałoby wyrazić żal, że jest to car, jak mawia się na Czerniakowie, słabosilny, nadmiernie skrępowany prawem już obowiązującym, a za chwilę najpewniej zostanie włożony w kaftan bezpieczeństwa uszyty w Sejmie przez lewicę i LPR .Widać, jak to wariat i oszołom, zbyt zagroził rozmaitym tajemnym interesom...

Oczywiście, każda próba uporządkowania sfery publicznej, ograniczenia możliwości bezkarnego rozkradania grosza publicznego, spotyka się i będzie się spotykać ze wściekłym atakiem grup odstawianych od dobrotliwego, bo niczyjego, cyca. To właśnie obserwowaliśmy w Warszawie, gdy nastawał obecny prezydent miasta. Teraz widocznie nadszedł czas na ponowienie ataku, co najpewniej wiąże się również z początkiem walki wyborczej w kraju. Tak to już jest. I nie ma nic wspólnego z dobrem Warszawy i jej mieszkańców. Jak zwykle, niestety, chodzi o prywatę, która jest tak silna, że potrafi zjednoczyć lewicę z LPR-em. Skądinąd, nader prorosyjskim, co pomaga w tym na pozór egzotycznym sojuszu.

Nie dziwię się zatem prezydentowi Kaczyńskiemu, że rozważa odejście z urzędu w sytuacji, gdyby miał tolerować, firmować rozgrabianie Warszawy. Ma prawo czuć się jak Hugo Dyson, pisarz, intelektualista angielski z grupy Inklingów, gdy raz wystąpił jako aktor w filmie. Grał tam postać, która umierała i wyprawiono jej uroczysty pogrzeb. "Jestem mało ambitnym, cichym i spokojnym człowiekiem opowiadał Dyson swoje wrażenia z planu filmowego ale nie spodobało mi się, że mnie pochowali".